Już w zeszłym tygodniu śledziliśmy komunikaty wydawane przez żywiecki podokręg, spodziewając się, że jeden z nich będzie dotyczył inauguracyjnej kolejki rundy wiosennej w ligach rozgrywających swoje mecze pod egidą tegoż podokręgu. Summa summarum wszystko skończyło się pomyślnie i zawodnicy wybiegli na boiska. Żywieccy włodarze przed podobnym dylematem w piątek i tym razem zadecydowali, że spotkania zaplanowane na świąteczny weekend się nie odbędą.

 

Piątkowy poranek przywitał mieszkańców Beskidów opadami śniegu, deszczu ze śniegiem i silnym wiatrem. Wtedy decyzja podokręgu spotkała się ze zrozumieniem, co więcej, cieszyła się ogólnym poparciem. Działacze z innych podokręgów czekali z wyrokowaniem trochę dłużej. Jak informowaliśmy, Podokręg Bielsko-Biała zdecydował, że odgórnie meczów odwoływał nie będzie i pozostawi możność decydowania klubom i sędziom. Wielu działaczy żywieckich klubów uznało wówczas, że jest to decyzja rozsądniejsza.

 

Kolejnym argumentem za rozgrywaniem meczów w weekend jest fakt, że wiele meczów się odbyło – grała IV liga, bielsko-tyska „okręgówka” (odwołano jeden mecz) oraz A-klasa i B-klasa. Przeciwnikom anulowania kolejki naprzeciw wyszła także pogoda, która zdecydowanie się poprawiła. Zza chmur wyjrzało słońce, temperatura podniosła się, a wiele boisk nadaje się do grania.

 

 

Działaczom żywieckich klubów nie ma się co dziwić. Ich drużyny rundę rozpoczęły bowiem później niż inne ligi. Ponadto przerwa w rozgrywkach trwała 5 miesięcy, a w przypadku Tempa Puńców czy Beskidu Gilowice trwa nadal. Niektóre zespoły rozegrały 8 sparingów, co w połączeniu z z meczami ligowymi daje liczbę przynajmniej 34 gier w roku, podobną ilość meczy rozgrywa chociażby Ekstraklasa. Niezgodę na taki wśród działaczy i zawodników na taki stan rzeczy wzbudza też fakt, że rozgrywki będą trwały tym samym tydzień dłużej, w „okręgówce” aż do 24 czerwca. A przecież w terminarzu są już 2 „grające” środy i świąteczny czwartek (Boże Ciało).

 

Jakie argumenty przemawiają za decyzją podjętą przez zarząd Podokręgu Żywiec? Po pierwsze, wszyscy widzieli zapewne zdjęcia boiska opublikowane przez Muńcuł Ujsoły. Na murawie w Złatnej śnieg zalegał już w czwartek, a piątkowe opady tylko pogłębiły problem. Boisko zdecydowanie nie nadawało się do gry. Prezes Dariusz Mrowiec tłumaczył także w piątek, że już wcześniej otrzymywał informacje od działaczy Górala Istebna mówiące o niemożności rozegrania meczu z GKS-em Radziechowy-Wieprz.

 

Ale przecież inni mogli grać - powiedzą przeciwnicy decyzji podokręgu. Oczywiście, to prawda. Patrząc przez pryzmat organizatora rozgrywek, decyzja o odwołaniu kolejki zawsze jest decyzja trudną. Ciężko wymagać o żywieckich działaczy tego, by wcielili się w rolę synoptyków, którym jako specjalistom od przewidywania pogody przecież i tak zdarza się pomylić. Mówiąc prościej, zarząd podokręgu jest od rządzenia i jemu przypada przywilej (lub wręcz przeciwnie) ostatecznego rozstrzygania w tym przedmiocie. Co więcej, osoby decyzyjne ponoszą wszelką odpowiedzialność za organizację rozgrywek.

 

Decyzja zapadła, żywieckie rozgrywki w trwające święta się nie odbędą. Zawodnicy, trenerzy, działacze, sędziowie i wszystkie osoby związane z klubami chcąc nie chcąc dostali wolny weekend. Mogą spędzić go w gronie rodzinnym, świętując lub w sposób, jaki tylko chcą. Może piątkowa decyzja żywieckich włodarzy będzie powodem do zmiany podejścia do organizacji rozgrywek. Może działacze związkowi i klubowi usiądą do rozmów i inaczej rozwiążą tą kwestię przed startem przyszłych rozgrywek. A może wszystko zostanie tak jak jest i co roku będziemy „wałkować” ten sam temat.

 

Odwołana kolejka przypadła w tym roku na czas Świąt Wielkanocnych, a więc momencie wyjątkowym dla wielu z nas. Cieszmy się więc tym czasem, na bok odłóżmy spory i dyskusje. Na nie i na piłkę nożną zawsze mamy jeszcze czas.