Naprzeciwko stanęły dwie drużyny, które delikatnie mówiąc przeciętnie sobie radzą w ligowych rozgrywkach w obecnym sezonie i to też również było widać na boisku, choć to gospodarze częściej byli przy piłce oraz stwarzali sobie więcej sytuacji bramkowych. W 25. minucie Artur Siemaszko oddał bardzo dobry strzał na bramkę Rafała Leszczyńskiego, lecz piłka jego szczęście uderzyła w słupek. Wśród bielszczan najbardziej aktywny był Dimitar Iliev, który próbował napędzać ofensywną grę "Górali", jednak wszelkie jego zapędy kończyły się na fiasku. Suma sumarum żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji bramkowej w konsekwencji czego nie ujrzeliśmy goli w pierwszej połowie. 

Katastrofalnie zaczęła się druga część spotkania dla Podbeskidzia. W 50. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Piotra Głowackiego, który zakończył składną akcję swojej drużyny. Kwadrans później gracze Stomilu prowadzili już dwiema bramkami. Golkipera Podbeskidzia celnym strzałem pokonał Adrian Karankiewicz. Gwóźdź do trumny "Górali" w tym spotkaniu został przybity w 69. minucie. Bramkę na 3:0 zdobył A. Siemaszko, który płaskim strzałem z pola karnego zaskoczył R.Leszczyńskiego. Zespół Podbeskidzia zdołał odpowiedzieć tylko jedną bramką. Podanie Łukasza Sierpiny na gola zamienił Paweł Tomczyk. 

Jakie można mieć wnioski po tym spotkaniu? Podbeskidzie przegrywa 1:3 z przedostatnią drużyną w Nice I Lidze, która w meczu z bielszczanami zdobyła swoje pierwsze punkty w tym sezonie. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że sytuacja z Janem Kocianem musi być jak najszybciej rozwiązana. Cierpią na tym wszyscy, poczynając od frustracji kibiców, po fatalny obraz gry "Górali".  Zanim pojawią się kolejne oświadczenia drużyna Podbeskidzia może być na samym dnie w tabeli...