- Na pewno był to ciekawy mecz. Przede wszystkim jednak chcę podziękować trenerowi LKS-u za to, że zgodził się bez wahania przełożyć się mecz ze względu na moje sprawy prywatne. Będę kibicować ekipie z Czańca w kolejnych spotkaniach - przyznał trener MRKS-u, Wojciech Białek

 

 

Pierwszy fragment premierowej odsłony meczu to obopólne sprawdzanie swojego potencjału. Drużyna z Czańca miała swój plan na ten mecz, momentami potrafili napsuć "krwi" czechowiczanom, jednak często w swoich ofensywnych poczynaniach brakowało im skuteczności i zachowania zimnej krwi. Piłkarze MRKS-u natomiast cierpliwie czekali na swoją szansę. Jedną z groźniejszych prób odnotował Kamil Jonkisz, który oddał mocny strzał, lecz "na raty" poradził sobie z nim Patryk Kierlin. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, to wówczas - w 43. minucie - Jakub Raszka zdecydował się na niesygnalizowane uderzenie. Golkiper LKS-u sobie z nim poradził, lecz po interwencji niefortunnie nabity został Daniel Stwora, po czym piłka wpadła do siatki. 

 

Po zmianie stron zrobiło się bardzo zacięte widowisko. LKS zagrał nieco odważniej w ofensywie, a czechowiczanie wcale nie zamierzali skupiać się wyłącznie na pracy w obronie. W efekcie tego MRKS w 74. minucie fetował kolejne trafienie, gdy Jonkisz wykorzystał prostopadłe dogranie od Łukasza Szczurka. To trafienie ustaliło losy meczu, choć obie drużyny miały swoje okazje, aby "podreperować" wynik.