
Jak na faworyta przystało
Udaną okazała się wyprawa lidera z Drogomyśla do Hażlacha, gdzie beniaminek zatrzymać faworyta nie był w stanie.
Sam start meczu był nieco zaskakujący, bo agresywnie i wysoko grający piłkarze Victorii sprawiali faworytowi problemy. Mało tego – gdyby nie odpowiednie interwencje Mateusza Pońca przy strzałach Eryka Rybki i Dawida Waliczka, to po premierowym kwadransie Błyskawica zmuszona byłaby do odrabiania strat. Goście najtrudniejsze jednak przetrwali, jak na lidera przystało, by zadać kluczowe dla losów spotkania ciosy. W 33. minucie Krzysztof Koczur zgrał piłkę wzdłuż linii do Mariusza Saltariusa, który głową dał swojej drużynie zaliczkę. Tuż przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę w grze futbolówka powtórnie zatrzepotała w siatce beniaminka. Ponowną asystę zaliczył prostopadłym podaniem „Kotek”, a Volodymyr Varvarynets przytomną „podcinką” pokonał Szymona Wawrzyczka.
Strata do szatni wpłynęła na ekipę z Hażlacha deprymująco, czego najlepszym dowodem minuta 47. Dominik Szczęch dorzucił idealnie z rzutu rożnego na głowę Koczura, który zrobił to, co rosły napastnik przy stałym fragmencie powinien. Victoria niebawem wynik nieco skorygowała, bo Rybka bezwzględnie skorzystał na pomyłce Błyskawicy „w tyłach”, ale nerwowości w szeregach przyjezdnych to zdarzenie nie wprowadziło. Podopieczni Krystiana Papatanasiu dążyli do podwyższenia przewagi, jednak przysłowiowej kropki nad „i” brakowało. Vitalyi Miklosh z bliska uderzył ponad celem, Bartosz Szołtys zaprzepaścił sytuację sam na sam z bramkarzem, spudłował też Varvarynets. Ale wątpliwości żadnych nie pozostawił w 85. minucie Błażej Bawoł. W roli dogrywającego wystąpił V. Miklosh, który piłkę doskonale „zacentrował” na dalszy słupek z rzutu wolnego. Ostatni akcent meczu zasługujący na odnotowanie na trafienie honorowe Marcela Gabzdyla, na które ambitnie walcząca Victoria zresztą zasłużyła.
– Mieliśmy dzisiejszy mecz pod kontrolą. Szkoda, że szybciej nie zamknęliśmy go przy stworzonych sytuacjach, ale nie ma co narzekać, skoro pewnie sięga się po punkty na terenie walecznego przeciwnika – podkreśla szkoleniowiec Błyskawicy.