
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Jak nie idzie, to nie idzie
Kolejnej porażki zaznał bialski BKS. Podopieczni Mirosława Szymury musieli uznać wyższość LKS-u Wisła Wielka.
Spotkanie zaczęło się dobrze dla bialskiej Stali. Bielszczanie przez pierwsze kilka minut nie wychodzili z połowy gospodarzy. Już w 2. minucie przed stuprocentową szansą stanął Janusz Bąk. W pojedynku "oko w oko" górą był jednak bramkarz LKS-u. W 9. minucie BKS przeprowadził efektowną akcję. Piłkę na lewe skrzydło rzucił Jarosław Piwkowski, Bąk celnym dośrodkowanie "znalazł" Adriana Szwarca, a ten bliskiej odległości przeniósł głową piłkę nad siatką. To, co nie powiodło się bialskiej Stali udało się gospodarzowi. Zawodnicy z Wisły Wielkiej w 21. minucie zamienili na gola rzut rożny.
Chwilę później znów przed szansą na wpisanie się na listę strzelców stanął Szwarc, znów także minimalnie chybił. W 35. minucie groźnym strzałem popisał się Mateusz Maciążka - piłka jednak zatrzymała się na poprzeczce. Znów po fragmencie dobrej gry bialskiej Stali Patryk Kierlin zmuszony został do kapitulacji. Tym razem rywal nie pomylił się przymierzając z okolic "szesnastki".
Chwilę później znów przed szansą na wpisanie się na listę strzelców stanął Szwarc, znów także minimalnie chybił. W 35. minucie groźnym strzałem popisał się Mateusz Maciążka - piłka jednak zatrzymała się na poprzeczce. Znów po fragmencie dobrej gry bialskiej Stali Patryk Kierlin zmuszony został do kapitulacji. Tym razem rywal nie pomylił się przymierzając z okolic "szesnastki".
Druga odsłona zaczęła się od bramki kontaktowej Bąka. Napastnik BKS-u mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi LKS-u na skuteczną interwencję. Bielszczanie byli blisko remisu. Swoje próby odnotowali: Szymon Jastrzębski i Maciążka. Wystarczył jednak ponownie ... rzut rożny, aby nadzieje podopiecznych Mirosława Szymury na wywiezienie zaliczki punktowej prysły niczym bańka, choć do końca o to walczyli. Dowodem tego jest trafienie Bąka z 87. minuty, gdy "snajper" Stali trafieniem zakończył samotną szarżę w polu karnym.