Bezbramkowy remis w Żywcu z Góralem, porażka 2:3 z Koszarawą i 1:3 z Borami Pietrzykowice po dobrej, lecz nieskutecznej grze - tak w minionych tygodniach prezentował się zespół Krzysztofa Karpety. Muńcuł przyjechał wczoraj na Skałkę, która w minionej kolejce pokonała natomiast 5:1 Górala Istebna. 
 
Rywalizację w Żabnicy udanie rozpoczęli przyjezdni. W 40. minucie Rafał Waligóra dał beniaminkowi prowadzenie, sprytnym strzałem pokonując Andrzeja Nowakowskiego. Golkiper Skałki skapitulować mógł już kilka minut wcześniej, lecz wówczas świetnie spisał się w sytuacji sam na sam z rywalem. 
 
Prowadzenie gości nie zmienia faktu, że w premierowej odsłonie to Skałka sprawiała lepsze wrażenie. - Bramka rywala była jak zaczarowana. Mieliśmy przewagę, wyprowadzaliśmy akcję za akcją, a nie mogliśmy skierował piłki do siatki - mówi Łukasz Błasiak, trener Skałki, mając na uwadze zmarnowane sam na sam przez Jakuba Kalfasa oraz Marcina Koźlika
 
Zespół z Żabnicy do wyrównania zdołał doprowadzić w minucie 53., gdy po kombinacyjnej akcji J. Kalfas znalazł patent na Mateusza Piętkę. - Wiara i walka do samego końca dały nam punkty. To był naprawdę trudny mecz, bo obie drużyny bardzo potrzebują punktów. Wydaje mi się jednak, że wygraliśmy zasłużenie, bo byliśmy lepsi, ale nieskuteczni - podsumował Błasiak, którego podopieczni w doliczonym czasie gry przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gola na wagę 3 "oczek" zdobył Chowaniec, który na 5. metrze zamknął centrę w pole karne z bocznego sektora boiska.