W konfrontacji środowej z Rozwojem ustronianie stanęli na wysokości zadania, które jak się okazało w toku boiskowej batalii łatwe bynajmniej nie było. – Taktycznie i motorycznie młody zespół z Katowic wyglądał naprawdę dobrze. Cieszy, że przy meczu toczonym w intensywnym tempie i na naprawdę niezłym poziomie, popełniliśmy znacznie mniej błędów w porównaniu do poprzedniego przegranego spotkania – opowiada Mateusz Żebrowski, trener IV-ligowca z Ustronia.


Gospodarze dali się zaskoczyć raz w trakcie 90-minutowej walki. Miało to miejsce w 31. minucie, gdy mocny strzał Oliwiera Lazara z rzutu wolnego nie doczekał się odpowiednio jakościowej parady golkipera Kuźni. W tej odsłonie ustronianie zagrozili bramce Rozwoju strzałami Bartosza Iskrzyckiego ze stałego fragmentu oraz Michała Pietraczyka z ostrego kąta. Obie próby były jednakże niecelne.

Po przerwie także emocje się pojawiły. – Goście zmienili sposób gry szukając swoich szans w kontratakach. Do takiego obrazu meczu przyczyniliśmy się, spychając ich do defensywy – dodaje szkoleniowiec Kuźni, która czyniła usilne zabiegi, by doprowadzić do wyrównania. W kierunku „świątyni” Rozwoju, niestety nie dość precyzyjnie, strzelali m.in. Dariusz Rucki i Adrian Sikora. W 79. minucie miejscowi dopięli swego. Zasłużone trafienie to następstwo dogrania Sikory i celnego uderzenia Konrada Kudera po „krótkim” rogu. W doliczonym czasie gry ustroński zespół wyratował się, gdy groźną akcję Rozwoju „skasował” przed „16” Rucki.