Tylko pierwsza połowa dzisiejszej konfrontacji w Radziechowach miała wyrównany przebieg. - Uważam, że do 25. minuty mieliśmy mecz pod kontrolą. Później Tempo zaczęło grać ofensywniej i wykorzystywało nasze błędy - ocenia Seweryn Kosiec, trener drużyny GKS-u, która bramkę straciła w 30. minucie. W środkowej strefie boiska piłkę Mateuszowi Janikowi wyłuskał Mikołaj Tobiasz, który następnie obsłużył podaniem Jakuba Legierskiego, a ten ze stoickim spokojem pokonał Wojciecha Barcika. Wkrótce mogło być 0:2, lecz wówczas Legierski już tak skuteczny nie był. 

 

 

Do szatni na przerwę drużyny schodziły jednak przy polubownym wyniku. W 33. minucie Janik popisał się kapitalnym uderzeniem z lewej nogi, czym zaskoczył bezradnego Jana Parchańskiego. Po zmianie stron zarysowała się zdecydowana przewaga zespołu z Puńcowa. Istotnym momentem meczu była czerwona kartka Remigiusza Mrózka, który w konsekwencji dwóch "żółtek" musiał opuścić plac gry już w 55. minucie. 

 

Piłkarze prowadzeni przez Michała Pszczółkę wypracowali sobie co najmniej kilka sytuacji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Skuteczności brakowało jednak Mateuszowi Szusterowi, Mik. Tobiaszowi czy Maciejowi Ruckiemu. Fiodory zaskoczyć rywala próbowały natomiast po stałych fragmentach gry - bliski szczęścia po rzucie rożnym był Marek Zuziak.

- Traktujemy ten wynik jako przegrany remis. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, by wygrać. Niedosyt jest wielki - podsumował Pszczółka.