Bestwinianie udali się w sobotę do Jaworza. I choć spodziewali się ciężkiej przeprawy, to bezsprzecznie boiskowe zdarzenia zdominowali, by rozbić Czarnych 5:1. – Bardziej od przeciwnika chcieliśmy wygrać – to na pewno. Ale też egzamin zdała dobra taktyka. Zespół świetnie realizował to, co sobie założyliśmy. Na dużym boisku i w ogromnym upale postawiliśmy na średni pressing. Doszła do tego wyjątkowa skuteczność, co nie zawsze było naszym atutem – komentuje Sławomir Szymala, szkoleniowiec drużyny z Bestwiny, która wobec porażki MKS-u Lędziny w Dankowicach efektownie zameldowała się na szczycie tabeli „okręgówki” bielsko-tyskiej, gdzie też plasowała się przez większą część wiosny.
 



Wspomniany sukces w Jaworzu ma dodatkową wartość z racji faktu, że goście przystąpili do spotkania osłabieni kadrowo. Jedynym zmiennikiem w talii trenera Szymali był Maciej Móll, który na ten moment nie jest zdolny do gry na pełnym dystansie. – Raz jeszcze okazało się, że jakość, a tej u nas nie brakuje, jest znacznie ważniejsza od ilości. Mamy charakternych zawodników, którzy w trudnych sytuacjach dają sobie radę – zaznacza trener bestwinian.

Już w najbliższy piątek 25 czerwca piłkarzy LKS-u czeka kolejne wyzwanie – domowa konfrontacja z Pasjonatem Dankowice (przełożona z soboty na prośbę klubu z Dankowic – przyp. red.). Na ten mecz do składu lidera wrócić mają Szymon SkęczekDamian Gacek. Czy będąc tak blisko triumfu w całych rozgrywkach i wywalczenia IV-ligowej promocji ekipa z Bestwiny wytrzyma ciśnienie? – Nie obawiam się o to. Jest dobrze i bardzo chcemy wygrać ostatnie mecze. Myślę, że „nerwówki” nadmiernej unikniemy – dodaje Szymala.