Jakub Brzuska w STREFIE WYWIADU: Jak najszybciej awansować
O rozgrywkach piłkarskich na poziomie b-klasowym z rzadka mamy okazję informować naszych Czytelników. Toteż z tym większym zainteresowaniem zapraszamy do lektury wywiadu redaktora naczelnego Marcina Nikla z Jakubem Brzuską, niespełna 28-letnim prezesem Rotuza Bronów, gościem kolejnej STREFY WYWIADU na łamach naszego serwisu.
SportoweBeskidy.pl: Łatwo jest być dziś prezesem klubu na b-klasowym poziomie? Jakub Brzuska: Nie jest to właśnie takie proste, bo to praca wyłącznie społeczna. Oczywiście piszemy się na to i zdajemy sobie z tego sprawę, ale trudno czasem pogodzić obowiązki zawodowe i życie prywatne z czymś dodatkowym. Pracę w klubie trzeba wykonywać tak naprawdę codziennie, bo jest wiele tematów, czy problemów, które na bieżąco wymagają rozwiązań.
SportoweBeskidy.pl: Nie wszyscy chyba słyszeli o klubie Rotuz Bronów... J.B.: Nasz klub powstał w styczniu 2011 roku, jesteśmy więc drugim najmłodszym klubem w rejonie podokręgu bielskiego. Pomysł powołania do życia klubu narodził się z inicjatywy sołtysa Bronowa Mariana Derlicha oraz Krzysztofa Karczyńskiego, który został pierwszym prezesem klubu. Gdy Rotuz rozpoczynał działalność w klubie było zaledwie 20 seniorów, w tym trzej, którzy w przeszłości grali gdzieś na wyższym poziomie. Wszyscy dostrzegali natomiast zapotrzebowanie na powstanie takiego klubu w Bronowie. Na boisku sporo dzieciaków spędzało wolny czasu, toteż od razu prócz seniorów utworzono drużynę trampkarzy.
SportoweBeskidy.pl: A problemy, o których wspomniałeś? J.B.: Szybko zderzyliśmy się z rzeczywistością w B-klasie. Okazało się, że wcale nie jest to takie proste, aby stworzyć zespół, który będzie wygrywał, jak na zawołanie. Na treningach i podczas sparingów wszystko wyglądało dobrze, ale punktów nie zdobywaliśmy tak często, jak zakładaliśmy. Wydawało się nawet, że klub rozpadnie się. Choćby w czerwcu ubiegłego roku, gdy borykaliśmy się z kadrowymi problemami. Brakuje nam również drużyny juniorów. To niezwykle ważne, aby zaczęła ona funkcjonować. Chcemy ją powołać już od nowego sezonu. Myślimy o powołaniu kogoś w roli koordynatora ds. młodzieży. Byłoby to duże ułatwienie w działaniu klubu i istotny krok ku temu, by barw klubu z Bronowa broniło jak najwięcej jego wychowanków. Jeszcze końcem 2014 roku w klubie było 30 zawodników, dziś razem z trampkarzami i żakami mamy 70 podopiecznych.
SportoweBeskidy.pl: Infrastruktura klubu z małej miejscowości wystarcza? J.B.: Mamy swoje boisko w Bronowie, z którego wiosną i latem możemy bez przeszkód korzystać. Zimą trenujemy na sztucznym boisku w Czechowicach-Dziedzicach, które nasze potrzeby zabezpiecza. Na miarę naszych możliwości radzimy sobie, czynimy zarazem ciągłe starania, by pozyskiwać środki zewnętrzne. Stąd zorganizowany niedawno bal walentynkowy, podczas którego licytowane były atrakcyjne fanty, np. koszulki Wisły, czy Podbeskidzia z autografami piłkarzy. Ponadto, odbywają się u nas latem doroczne turnieje dla firm. Chcielibyśmy rozbudować zaplecze, bo szatnię stanowi dziś kontener z lat 50. Spore koszty wiążą się także z niezbędnymi remontami boiska. W sąsiedniej Ligocie miejscowa społeczność doczekała się odnowionego boiska, które wygląda fantastycznie. Mam pełną świadomość tego, że dla rozwoju każdego klubu infrastruktura jest ważna.
SportoweBeskidy.pl: Runda jesienna bielskiej B-klasy przyniosła 4. miejsce Rotuza Bronów. Prezes jest zadowolony z postawy zespołu? J.B.: Zgodnie nasza ocena jest pozytywna. Przydarzyła się nam „wpadka” domowa w derbach z Ligotą. Do tego meczu przystąpiliśmy po efektownym zwycięstwie 10:0 w Jaworzu i byliśmy pewni wygranej. To nas zgubiło. Oddaliśmy tyle samo strzałów, co we wspomnianej potyczce z rezerwami Czarnych, ale na przeszkodzie stały nam słupki, czy poprzeczka, lub też dobrze bronił bramkarz rywali. Goście swoje okazje za to bezbłędnie wykorzystali. Po fatalnych błędach przegraliśmy też w Grodźcu, kiedy przez kwadrans otwierający spotkanie panowaliśmy nad boiskowymi wydarzeniami. Moim zdaniem musimy poprawić kilka elementów gry, wówczas będzie jeszcze lepiej. Od lipca mamy nowego trenera, stałą kadrę wzmocnioną doświadczonymi zawodnikami i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Choć o awans w obecnym sezonie będzie bardzo trudno.
SportoweBeskidy.pl: Rozumiem, że jest to cel na nie tak odległą przyszłość? J.B.: Rzeczywiście chcemy możliwie, jak najszybciej „uciec” z B-klasy. Uważam, że nie tylko my, ale i kilka innych zespołów poradziłoby sobie w A-klasie. Szkoda, że jedna drużyna uzyskuje promocję z B-klasy, bo w pozostałych podokręgach beskidzkich ta liczba jest większa. Ambicje zatem swoje mamy, osobiście jako prezes chciałbym pozostawić po sobie w Bronowie coś fajnego. Doceniam bardzo wsparcie, które w postaci dotacji na rozwój i szkolenie młodzieży otrzymujemy od władz gminy. Potrzeby są duże, ale i nasz zapał nie gaśnie.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. J.B.: Dziękuję.