Duży niedosyt odczuwamy po tym meczu. Mieliśmy sporo sytuacji, aby powalczyć o zwycięstwo w tym meczu. W samej pierwszej połowie mogliśmy zdobyć co najmniej dwie bramki. Nie byliśmy wcale gorsi od przeciwnika, a przegraliśmy – przyznał po końcowym gwizdku arbitra Łukasz Błasiak, trener Skałki. 

 

 

Zawodnicy z Żabnicy postawili na dość ofensywny wariant w tym spotkaniu, co zaowocowało kilkoma niezłymi okazjami. Swoje szansę na zdobycie bramki mieli m.in.: Robert Orzeł, Marcin Koźlik czy Dariusz Chowaniec po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Konkrety były jednak po stronie gospodarzy. W 31. minucie Sebastian Kawa otrzymawszy długie podanie za linii obrony wykorzystał błąd defensywy Skałki i ulokował piłkę w siatce. 

 

Jak się później okazało bramka to ustaliła losy potyczki, choć po zmianie stron zawodnicy z Żabnicy wciąż próbowali gonić wynik. Najlepszą okazję w tej części meczu miał Chowaniec, lecz jeden z obrońców Wisły zdołał wybić piłkę z samej linii. – Po tej sytuacji już podnosiliśmy ręce z radości, szkoda, że to nie wpadło – dodaje trener Skałki.