Warunki do gry w piłkę nie były łatwe. Całe pole karne było pokryte błotem, dlatego musieliśmy postawić na proste środki – mówi Krzysztof Dybczyński, szkoleniowiec jaworzan. W 10. minucie goście po raz pierwszy zagrozili LKS-owi, gdy dobry strzał z rzutu wolnego oddał Jakub Pilch, lecz jeszcze lepiej w tej sytuacji zachował się golkiper przyjezdnych. Chwil kilka później szczęścia szukał z kolei Rafał Greń, również bez zamierzonego rezultatu.

Po ponad 30 minutach spotkania Czarnym wreszcie udało się dopiąć swego. Mecz wprawdzie nie był obfity w ciekawe i składne akcje, jednak ta, po której padła – jak się później okazało – decydująca bramka, takowa była. Pilch przytomnym dograniem "obsłużył" Janusza Cyrana, a ten skutecznie ulokował piłkę "w sieci".


Po zmianie stron drużyna z Jaworza dążyła do zdobycia kolejnej bramki. Swoje okazje mieli autorzy premierowego trafienia: Cyran i Pilch. Obaj jednak nie wykazali się dostateczną zimną krwią. Gospodarze z kolei mieli bardzo udany ostatni kwadrans spotkania, kiedy to dość mocno nacisnęli na defensywę Czarnych. Ta jednak bez zarzutu wywiązywała się ze swych obowiązków i wynik sprzed przerwy nie uległ zmianie.