- Dużo czasu poświęciłem na przygotowanie się do tego meczu, owszem. Osobiście jeździłem na mecze LKS-u. Czy dziś mnie rywal zaskoczył? Nie, aczkolwiek po takim spotkaniu jestem o 5 lat starszy... Niemniej, muszę pochwalić swoją drużynę, że zagrali mądrze i z ogromną determinacją. Pierwszy krok zrobiliśmy, ale nie możemy popadać w hurraoptymizm - mówi trener Rotuza Jakub Kubica. 

 

 

Początek meczu był bardzo udany dla bronowian, którzy od pierwszych minut postawili na ofensywny wariant gry. To popłaciło już w 5. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Szymon Skęczek, który celnie przymierzył z okolic pola karnego po wcześniejszym dobrym założeniu wysokiego pressingu. Sporo przewaga Rotuza trwała mniej więcej kwadrans. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, jednak ich groźne sytuacje ograniczały się do rzutów wolnych tudzież rzutów rożnych i finalnie w lepszych humorach do szatni na przerwę schodzili wicemistrzowie bielskiej A-klasy. 

 

Po zmianie stron ponownie do głosu zaczął dochodzić Rotuz. W 74. minucie bronowianie podwyższyli prowadzenie za sprawą Dominika Zielińskiego - napastnik wykorzystał prostopadłe dogranie od Bartłomieja Ferugi, a całą akcję zainicjował Klaudiusz Mencnarowski, który chwilę wcześniej pojawił się na placu gry. Więcej goli nie ujrzeliśmy, choć w końcowych minutach drużyna z Bronowa miała okazję, aby cieszyć z bardziej okazałego zwycięstwa. Wygrana 2:0 jednak i tak stanowi dobrą zaliczkę przed rewanżem, który będzie miał miejsce już w niedzielę.