Gospodarze turnieju eliminacyjnego UEFA Futsal Cup zmagania w hali pod Dębowcem rozpoczęli od efektownego zwycięstwa. Rywalom ze Szkocji „rekordziści” zaaplikowali dziesięć goli, żadnego przy tym nie tracąc. SONY DSC Mistrz Szkocji poprzeczki wysoko nie zawiesił. Podopieczni Adama Krygera czwartego biegu wrzucać nie musieli. – Spodziewaliśmy się takiego meczu, przewidywaliśmy, że rywal bardzo mocno się cofnie. Hala jest duża, ma de facto 40 metrów długości, a Szkoci byli ustawieni na 15. Musieliśmy pokonać z piłką 25 metrów, aby rozpocząć jakiś sensowny atak. Mieliśmy multum sytuacji, wynik mógł być dwukrotnie wyższy. Może dobrze, że się nie wystrzelaliśmy, zostawiliśmy coś na następne mecze. Dominowaliśmy w każdym aspekcie – ocenił po mecz Piotr Szymura, który drużynie Perth Saltires zaaplikował dwie bramki.

SONY DSCWysokie zwycięstwo na starcie może zadziałać dwojako – mobilizująco bądź wręcz przeciwnie. – Wiedzieliśmy co nas czeka. Był to dla nas mecz trochę nietypowy, ponieważ z reguły zespoły, z którymi gramy starają się wykazać jakąś inicjatywę. Szkoci ograniczyli się do obrony. Schodki są tak poukładane, że w drugim meczu zagramy z zespołem z Litwy. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami Finowie okazali się od niego mocniejsi. O dekoncentracji nie ma mowy. Dzisiaj mieliśmy wyjść na parkiet i zrobić swoje – zapewnił kapitan Rekordu.

Po tym co zaprezentowali mistrzowi Litwy i Finlandii, z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że losy awansu do Main Round futsalowej Ligi Mistrzów rozstrzygną się w sobotę. Wówczas Rekord zmierzy się z drużyną ze Skandynawii. – Myślę, że tak będzie. Widać, że rankingi nie kłamią. Co prawda początek meczu w wykonaniu Litwinów nie był zły, ale w futsalu dużą rolę odgrywa doświadczenie, zgranie, taktyka. Oglądałem pierwszą połowę tego spotkania. Wymienione aspekty zdecydowały o tym, że Finowie prowadzili do przerwy 2:0. O sobocie jeszcze nie myślimy, w pierwszej kolejności swoje musimy zrobić w rywalizacji z mistrzem Litwy – zaznacza nasz rozmówca.