
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Karne wobec "kiksów" bezradne
W poprzedniej kolejce Orzeł Łękawica doznał wstydliwej porażki w meczu LKS-em Bestwina. Starciem z zespołem z Chybia chciał zrehabilitować się swoim kibicom.
Ta sztuka drużynie z Łękawicy się jednak nie udała. Podopieczni Seweryna Kośca rozegrali kolejny mecz, o którym chcieliby jak najszybciej zapomnieć. - Nasza gra nie wyglądała źle. Twierdzę, że to my się dłużej utrzymywaliśmy przy piłce. Popełnialiśmy jednak katastrofalny błędy w obronie i przegraliśmy mecz - przyznał po końcowym gwizdku trener Orła.
Cukrownik do Łękawicy przyjechał, jak po swoje. Piłkarze prowadzeni przez trenera Sławomira Macheja byli bardzo zdyscyplinowani w swoich poczynaniach. Momentami wręcz "bezczelni" pod bramką przeciwnika, wykorzystując liczne błędy miejscowych defensorów. Chybianie prowadzenie objęli w minucie 20., gdy Macieja Wnętrzaka pokonał Kacper Stabla. Gospodarze po chwili mogli odpowiedzieć, lecz Robert Mrózek przegrał pojedynek sam na sam z Piotrem Walasem. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc w 33. minucie Daniel Kędziak przymierzył na 0:2. Przed przerwą Orzeł straty zdołał zmniejszyć. W polu karnym powalony został włączający się do akcji boczny obrońca Marcin Pośpiech i sędzia wskazał na "wapno". Z 11. metra pewnie przymierzył Mrózek.
Wynik 1:2 sprawiał, że kibice zgromadzeni na stadionie w Łękawicy spodziewali się dobrej, otwartej gry w drugiej połowie. I rzeczywiście taka była. W 53. minucie Jiri Pilch podwyższył prowadzenie Cukrownika, wykorzystując kolejny błąd przeciwnika. - Przejęliśmy inicjatywę, wypracowaliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych. Brakowało nam jednak przeważnie ostatniego, kluczowego podania - obrazuje Kosiec, którego zawodnicy w 65. minucie strzelili drugiego gola z rzutu karnego. Tym razem sprawiedliwość wymierzył Adrian Lejawa. Ostatnie słowo w tym meczu należało do gości. W 90. minucie rezultat ustalił Sebastian Kawa.