
Katastrofa za katastrofą
Nie jest bynajmniej tytułowe stwierdzenie na wyrost odnosząc się do postawy polskich skoczków w inauguracyjnym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, jaki miał dziś miejsce w Oberstdorfie. Współgra on z tym, co obserwowaliśmy w dotychczasowej części sezonu 2021/2022.
Optymizm w polskich szeregach zapanował po serii próbnej, którą imponującym skokiem na odległość 137 metrów wygrał... Piotr Żyła. Wiślanin mógł liczyć, że i w konkursie odnajdzie swą optymalną formę. Nic jednak z tego. Reprezentant WSS Wisła w Wiśle uzyskał ledwie 114 m i nie zdołał pokonać swojego konkurenta w serii KO. Evgenii Klimov z Rosji odnotował 122 m.
Los "Wewióra" podzielił jego klubowy kolega Paweł Wąsek. 121,5 m turniejowego debiutanta było wprawdzie cokolwiek przyzwoite, lecz ostatecznie kolejny z wiślan zajął 33. miejsce, minimalnie przegrywając rywalizację ze skaczącym dokładnie tyle samo Szwajcarem Killianem Peierem.
Trzeci z beskidzkich reprezentantów - Jakub Wolny - był we wtorek 13. w serii eliminacyjnej. Ale nie przełożyło się to na zawody w Oberstdorfie. 118 m nie wystarczyło do pokonania Niemca Stephana Leyhe (124,5 m), konkurs zawodnik LKS Klimczok Bystra zwieńczył na 32. pozycji.
Jedynym Polakiem, który wystąpił w finale był Dawid Kubacki. 28. miejsce, po mało przekonujących próbach na poziomie 111,5 m i 113,5 m, to rezultat daleki jednak od oczekiwanego. Odnotujmy zatem dla pełnej oceny kiepskiej formy podopiecznych Michala Doleżala także start Kamila Stocha. 118 m przy uwzględnieniu wszystkich pozostałych czynników dało liderowi biało-czerwonej kadry lokatę... 41.
W Niemczech z wygranej cieszył się Japończyk Ryoyu Kobayashi (128,5 m i 141 m), wyprzedzając cały zastęp Norwegów - Halvora Egnera Graneruda, Roberta Johanssona i Mariusa Lindvika. W "10" zameldowali się ponadto skoczkowie z Niemiec, Słowenii, Austrii i Szwajcarii...