Bestwinianie jesienią radzili sobie całkiem nieźle, ale w stawce grupy II „okręgówki” bielsko-tyskiej ustąpili pola zespołem z Lędzin i Bojszów. – Wiosna będzie jeszcze trudniejsza i aby myśleć o czymś poważniejszym potrzebujemy dokooptować do drużyny 3-4 zawodników – zaznacza szkoleniowiec Sławomir Szymala. – Cierpieliśmy jesienią przez wąską kadrę. Chcielibyśmy tego uniknąć rywalizując w grupie mistrzowskiej – dodaje.

Pierwsze kroki, by kadrę drużyny wzmocnić poczynione zostały jeszcze w „starym” roku kalendarzowym. – Kilka telefonów zostało już wykonanych. Piłkarzami, z którymi rozmawiamy interesują się jednak kluby IV-ligowe. Działamy jednak już teraz, żeby nie zostać – jak to się mówi – z ręką w nocniku – kontynuuje nasz rozmówca, wskazując na najistotniejsze atuty ekipy z Bestwiny. – Mamy dobrą atmosferę i niezłą drużynę. Wyznaczone są też ambitne cele, które dookreślone zostaną po zamknięciu okna transferowego – wyjawia Szymala.

Ostatni trening przed urlopami bestwinianie zaliczyli w czwartek. Wielce prawdopodobne, że w styczniu, gdy do zajęć powrócą, spotkają się w bardzo podobnym zestawieniu personalnym. Niewiadomą jest na ten moment przyszłość Patryka Wentlanda, którego w swoich szeregach widzieliby z chęcią włodarze LKS-u Jawiszowice. Po kontuzjach w trakcie zimowych przygotowań gotowi do walki o miejsce w składzie mają być Szymon Święs i Adrian Miroski.