Nic zatem dziwnego, że stratę 5 „oczek” przez radziechowian – dotychczas pewnie potwierdzających rolę faworyta zmagań IV ligi śląskiej, grupy 2 – przyjęto w kategoriach niespodzianek, zarazem rozczarowań. Pojawiło się nawet wymowne słowo „kryzys”. – Wydaje nam się, że kryzysu raczej nie mamy. Gramy po prostu na tyle, na ile możemy w obecnej sytuacji – odpowiada nam trener GKS-u Maciej Mrowiec. – Mecz z Polonią był bardzo ciężki. Z tą drużyną jeszcze nie wygraliśmy, dodatkowo przyszło nam rywalizować na dobrze przygotowanym, choć trudnym do gry w piłkę boisku – zaznacza szkoleniowiec ekipy z Radziechów i Wieprza.

Jak dodaje, popularne „Fiodory” mają spore kłopoty kadrowe i organizacyjne. Niemal całą jesień stracili kontuzjowani Maciej Rozmus i Przemysław Jurasz. – Do tego przy długo trwających rozgrywkach dochodzi zmęczenie, a kadrę mamy nie większą, niż 15-osobową – podkreśla Mrowiec. – Mamy też problemy z treningami. Z racji takiej, a nie innej pory staramy się trenować tak, jak czas na to pozwala. Nie zawsze wszyscy mogą stawić się na zajęciach, nie mówiąc już o tym, że przecież nie trenujemy codziennie – klaruje trener lidera, którego w ostatniej ligowej kolejce dogonił w ilości punktów LKS Bełk.

Do zakończenia rundy „Fiodorom” pozostały do rozegrania jeszcze trzy mecze – na wyjazdach GKS zmierzy się z Orłem Mokre i w derbach ze Spójnią Landek, do Radziechów zawita dla odmiany Szczakowianka Jaworzno. – I będziemy walczyć o jak najlepszą zdobycz w tych spotkaniach. Choć wszystkie te zespoły są w dolnej połówce tabeli, to wcale nie będzie łatwo o punkty – podsumowuje Maciej Mrowiec.