
Klucz do utrzymania? „Po wybronionym rzucie karnym drużyna dostała powera”
W okolicznościach najbardziej dramatycznych, jakie można było sobie wyobrazić, pozostanie na szczeblu „okręgówki” na kolejny sezon zapewnili sobie piłkarze z Bestwinki.
Sobotnia rywalizacja z „dwójką” czechowickiego MRKS-u miała olbrzymi ciężar gatunkowy. Gospodarze do zagwarantowania sobie utrzymania potrzebowali zwycięstwa, ekipę z Bestwinki urządzał z kolei nawet podział zdobyczy. Kiedy w 47. minucie trafieniem Rafała Adamczyka czechowiczanie zdobyli upragnione prowadzenie, a niebawem przyszło im egzekwować rzut karny, zanosiło się, że to rezerwy zrealizują cel. Grzegorz Sztorc został jednak zastopowany przez Dominika Chmielniaka, a potyczka zmieniła wówczas radykalnie oblicze. – Z dużym prawdopodobieństwem właśnie ten moment można ocenić jako kluczowy. Drużyna dostała powera i uwierzyła, że wszystko jednak dobrze się potoczy. Zaczęliśmy walczyć „na maksa” – komentuje trener gości Tomasz Duleba.
Futboliści KS Bestwinka w 56. minucie wyrównali za sprawą Pawła Olka, w kolejnym fragmencie spotkania byli w stanie wypracować sobie kilka dogodnych szans bramkowych, w tym... rzut karny, którego autor wcześniejszego gola dla przyjezdnych zaprzepaścił. W 86. minucie znów o włos od utrzymania był MRKS II i dopiero w doliczonym czasie gry bramka Macieja Skęczka na wagę remisu 2:2 uchroniła zespół z Bestwinki przed a-klasową degradacją (RELACJA Z MECZU). – Nie ma innego wyjścia, jak bardzo nisko pokłonić się drużynie i podziękować za to, że się dźwignęła w tak trudnej sytuacji. Chłopcy pokazali charakter, dzięki czemu wszyscy cieszymy się teraz z happy endu po arcytrudnej rundzie wiosennej – klaruje Duleba.
Nasz rozmówca dodaje zarazem, że w Bestwince nie wyobrażają sobie, aby w kwestii ostatecznej przynależności zespołów do poszczególnych lig coś jeszcze się zmieniło. – Mam nadzieję, że żadnych przetasowań nie będzie i nikt do grona spadkowiczów w jakichś dziwnych okolicznościach nie dołączy. Pamiętamy, że różnie to w naszej piłce bywało w przeszłości – podsumowuje szkoleniowiec szczęśliwca z Bestwinki.