Skoczowianie istotnie swoje zadanie wykonali. A po wygranej w Jaworzu świętować mogli podwójnie. W równolegle toczonym meczu w Bielsku-Białej punkty straciła wszak goniąca Beskid wiosną Błyskawica, a przy obecnej różnicy 5 „oczek” dystans wydaje się kluczowy w walce o tytuł mistrzowski w „okręgówce”.

Sukces przeciwko Czarnym łatwo liderowi jednak nie przyszedł. Jaworzanie robili co mogli, by sprawić niespodziankę i już w 10. minucie mogli objąć prowadzenie. Janusz Cyran wpadł w obręb „16” z prawej flanki, wycofał piłkę do Michała Sztykiela, który nie zdołał Romana Nalepy zaskoczyć. Jeszcze większe wrażenie wywoływała postawa podopiecznych Krzysztofa Dybczyńskiego „w tyłach”, czego następstwem były nad wyraz skromne dokonania Beskidu w ofensywnym aspekcie. Właściwie tylko próba Marcina Jaworzyna z 23. minuty poważniej zagroziła gospodarzom.

Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby nie pomyłka linii obrony Czarnych w 51. minucie. Prostopadłe dogranie znalazło adresata w osobie Michała Szczyrby, który uderzenie w sytuacji sam na sam z bramkarzem skierował wprost do celu. Jaworzanie do końca walczyli o korzystny dla siebie rezultat, m.in. na kwadrans przed upływem czasu regulaminowego strzał głową Mariusza Sachy ponad poprzeczkę przeniósł Nalepa. To lider ze Skoczowa był jednak w sobotę stroną aktywniejszą i piłkarsko lepszą, triumfując zasłużenie. Wynik na rzecz faworyta skorygować mogli Jaworzyn oraz Krzysztof Surawski, zgodnie powstrzymywani przez Pawła Duraja. Łupem golkipera Czarnych padło także mnóstwo dośrodkowań.