– Rozpoczęliśmy mecz bardzo dobrze. Można tylko przyklasnąć postawie z premierowego fragmentu, bo idealnie zrealizowaliśmy to, co zostało nakreślone – mówi Bartosz Woźniak, trener żywczan, którzy potrzebowali dokładnie kwadransa, by defensywę Tempa rozmontować.

We wszystkich sytuacjach, a były ich łącznie 3, w roli egzekutora wystąpił Grzegorz Szymoński. Prowadzenie dla Górala to efekt znakomitej „centry” ze skrzydła Jakuba Pieterwasa i główki napastnika. W 11. minucie środkowym sektorem boiska akcję z Szymońskim rozprowadził Patryk Semik, a kanonadę zwieńczył celny strzał „na raty” po akcji przebiegającej od bramkarza Rafała Pawlusa, przez Kamila Zonia i wreszcie wypuszczającego snajpera „w uliczkę” Semika.
 



Przy jakże okazałym 3:0 Góral mecz mógł w pełni kontrolować, choć przeciwnik tak łatwo się nie poddał. – Doceniam klasę przeciwnika, który zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Spodziewałem się trudnej przeprawy i taką też w dalszym fragmencie spotkania mieliśmy – przyznaje szkoleniowiec gospodarzy, którzy jednak napór Tempa przetrwali. Raz tylko – w 63. minucie – Pawlus został zmuszony do sięgania „za kołnierz” po strzale Mateusza Szustera.

Co jeszcze zostanie zapamiętana z sobotniej konfrontacji w Żywcu? – Bardzo dobry poziom sędziowania. I warto na to zwrócić uwagę, bo często o arbitrach mówimy tylko wtedy, gdy popełniają błędy – podsumowuje Woźniak.