I o premierowym secie meczu chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Bielszczanie popełnili w nim w samym tylko elemencie ataku aż 5 własnych błędów, błyskawicznie dając siatkarzom z Warszawy odskoczyć na dystans całkowicie bezpieczny. Gdy Onico prowadziło już 11:4 przyjezdni o dobrym otwarciu spotkania mogli pomarzyć.

Po krótkiej przerwie nic się w przebiegu meczu nie zmieniło. Stołeczni, choć też mylili się nad wyraz często, to dysponowali znacznie większym arsenałem ofensywnym od BBTS-u. W ataku brylował Bartosz Kwolek, do którego w dalszej części seta dołączył Nikola Gjorgiew. Rozpaczliwe roszady trenera Rastislava Chudika na nic się zdały, warszawski zespół wygrał powtórnie 25:17, co oddaje jego pełną dominację. W szeregach BBTS-u zaciął się nawet najlepszy we wstępnej fazie gry Oleg Krikun.

Na parkiet po 10-minutowej przerwie obie drużyny powróciły... zepsutą zagrywką Jarosława Maciończyka. Nie zwiastowało to niczego dobrego dla gości, którzy po kilku kolejnych akcjach przegrywali już 2:5. Do walki zerwali się dopiero po czasie, o który poprosił słowacki szkoleniowiec. Po zbiciu Piotra Łukasika bielszczanie wyszli na prowadzenie 10:9, później dysponowali nawet zaliczką 2 „oczek” przy stanie 21:19 i świetnie dysponowanym Łukasiku, ale na finiszu spanikowali. Asem serwisowym Antoine Brizard, wobec wcześniejszych fatalnych pomyłek przyjezdnych, zakończył kolejne jednostronne w tym sezonie spotkanie z udziałem bielskiego outsidera Plus Ligi.

Onico Warszawa – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:17, 25:17, 25:23)

BBTS:
Peacock, Siek, Tarasow, Gaca, Piotrowski, Krikun, Czauderna (libero) oraz Marek (libero), Łukasik, Bucki, Maciończyk, Janeczek, Cedzyński
Trener: Chudik