Zwycięstwo przedłużało szanse Błyskawicy na tytuł mistrzowski. Zwycięstwo i potknięcie Beskidu w meczu z inną żywiecką drużyną - Góralem. Ani jeden scenariusz dziś się jednak nie sprawdził. 
 
Na al. Wolności wielkiego widowiska nie oglądaliśmy. Mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska, gdzie dochodziło do licznych fauli oraz niedokładności. Niemniej jednak kilka groźnych sytuacji udało się wypracować. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze. Damian Sanetra ładnie dorzucił piłkę w pole karne, lecz Mariusz Kosibor ani zamykający akcję Mateusz Hernas nie byli w stanie po nią sięgnąć. Chwilę później Kosibor "zabawił" się z obrońcami w polu karnym, ale został w ostatnim momencie zablokowany. Odpowiedzi drogomyślanie szukali po licznych uderzeniach z dystansu. Jakub Gałuszka - choć po dwakroć z problemami - radził sobie z nimi. 
 
Po zmianie stron uwidoczniła się przewaga Błyskawicy. Łukasz Halama groźnie wrzucał futbolówkę z autu, tam czyhał na nią - a jakże! - Krzysztof Koczur, lecz żadna z tych prób nie finiszowała w "sieci". Odnotować także należy, że raz Koszarawę od utraty gola uchronił słupek. Żywczanom przyszło próbować swojej szansy w kontratakach. W 70. minucie Mateusz Hernas nieczysto trafił w piłkę w sytuacji sam na sam, ale w 83. minucie Koszarawie przyznano karnego i było 1:0. Na 15. metrze faulowany był Przemysław Przerwa, za co Krzysztof Michałowski ujrzał czerwoną kartkę. Z 11. metra bezbłędnie przymierzył Bartłomiej Jakubiec. I gdy wszyscy spodziewali się, że 3 punkty zostaną w Żywcu, to w doliczonym czasie gry arbiter wskazał na "wapno" po zagraniu ręką Przemysława Jurasza. Rzut karny wykorzystał Koczur.