- Czujemy niedosyt po tym meczu. Z perspektywy całego meczu, stać nas było, aby osiągnąć korzystny rezultat Nasze błędy kosztowały nas jednak odpadnięcie z pucharu - mówi w rozmowie z naszym portalem trener Rekordu, Mateusz Żebrowski. 

 

 

Na wstępie należy zaznaczyć, iż rezerwy Resovii były rezerwami... tylko z nazwy. Drużyna z Rzeszowa zagrała de facto pierwszoligowym składem. To jednak w pierwszych trzech kwadransach nie zrobiło wrażenia na "rekordzistkach", które były stroną przeważającą w tym spotkaniu, choć nie dostarczyło ono widzom wiele emocji. W 40. minucie Katarzyna Moskała jednak dograła do Julii Gutowskiej, a ta ulokowała piłkę w siatce, dając Rekordowi prowadzenie do przerwy. Te mogło być bardziej okazałe, lecz dobrej sytuacji nie wykorzystała wspomniana Moskała. 

 

Po przerwie znacznie bardziej odważniej i agresywnie zagrały rzeszowianki. W 61. minucie doprowadziły one do wyrównania, po tym jak wykorzystały rzut karny podyktowany za faul Patrycji Rżany. Następnie dwie groźne sytuacje miały bielszczanki: uderzenie Moskały wybiła sprzed linii bramkowej defensorka Resovii, a próbę Klaudii Nowackiej z najwyższym trudem obroniła bramkarka miejscowych. W końcówce meczu drużyna z Rzeszowa wymierzyła decydujący "cios", golem puentując składną kontrę. W 89. minucie szansę na doprowadzenie do dogrywki miała Moskała, lecz znów kunsztem popisała się bramkarka Resovii.