Po dłuższej przerwie do wyjściowej jedenastki „Górali” powrócił Bartłomiej Konieczny. W meczu z Wisłą Kraków wraz z Dariuszem Pietrasiakiem, a następnie Błażejem Telichowski, który zastąpił kontuzjowanego "Pietrasa, tworzył parę środkowych obrońców. Spotkanie w Krakowie, reforma rozgrywek, zbliżające się święta – o tym rozmawialiśmy z 32-letnim obrońcą związanym z Podbeskidziem od niespełna sześciu sezonów. 

tsp wisla Bartłomiej Konieczny w Krakowie zaprezentował się poprawnie, ale... – Do własnej postawy muszę być nastawiony krytycznie. W kilku sytuacjach zachowałem się źle. Analizuje swoje decyzje, ale wnioski pozostawię dla siebie. Każdy z nas jest reklamą własnej osoby, nie będę zatem publicznie krytykował swojej gry. Ogólnie rzecz ujmując mogę być zadowolony. Wygraliśmy mecz bez straty gola – ocenia swój występ Konieczny. – Od lat na Wiśle gra nam się dobrze. Nie jesteśmy typem zespołu, który długo utrzymuje się przy piłce. Nastawiamy się na kontrataki. W Krakowie taki sposób gry okazał się skuteczny. Zdobyliśmy tylko jedną bramkę, mogliśmy więcej, ale najważniejsze jest zwycięstwo, które jest dobrym punktem wyjścia, optymistycznym prognostykiem przed kolejnymi meczami – dodaje rosły obrońca.

Fazę zasadniczą Podbeskidzie zakończyło tuż nad „kreską”. Reforma rozgrywek weszła w życie. Jak ocenia ją szatnia „Górali”. – Przed startem sezonu wiedzieliśmy jakie będą reguły. Wtedy nikt z nas nie zakładał walki o utrzymanie. Po słabszym początku wydawało się, że reforma będzie dla nas korzystna. Podział punktów miał nam pomóc w realizacji celu. Okazuje się, że po 30 meczach jesteśmy nad strefą spadkową, ale nie ma sensu gdybać. Sezon trwa, byliśmy przygotowani na 37 spotkań, a nie 30. Najważniejsze mecze przed nami. Jesteśmy na 14. miejscu w tabeli. Przed podziałem punktów 9. pozycja była daleko, teraz jest osiągalna – komentuje zmiany w systemie rozgrywek nasz rozmówca.

W piątek Podbeskidzie zagra towarzysko z Górnikiem Zabrze. Po tym meczu zawodnicy, ze względu na święta, dostaną kilka dni wolnego. O lenistwie i obżarstwie nie ma jednak mowy. – Święta spędzone z rodzinami to dla nas fajny czas. Otrzymamy na ten okres indywidualne rozpiski treningowe. Po powrocie do klubu czeka nas „waga”. Jesteśmy zawodowcami, wiemy o co gramy. Zbytnie rozluźnienie podczas świąt może nas dużo kosztować, także w kontekście wspomnianej „wagi” (śmiech). Po krótkiej przerwie wrócimy do treningów z klarownym nastawieniem – kończy Konieczny.