Świt Cięcina, kandydat numer jeden do walki o najwyższe cele w żywieckiej A-klasie, rundę jesienną zakończył na drugim miejscu w tabeli. Sukces czy niedosyt? aklasa_zywiec Podopieczni Dariusza Kozieła jesienią bardzo dobrze prezentowali się przed własną publicznością, nie stracili żadnego punktu i tylko jedną bramkę. Nieco gorzej radzili sobie na wyjazdach. – Do gry u siebie nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Liczby mówią same za siebie. Na półmetku nie jesteśmy na pierwszym miejscu, ponieważ na wyjazdach graliśmy słabo – tłumaczy Kozieł. – Prezentowaliśmy radosny futbol w defensywie. Nad poprawą gry w obronie musimy zimą popracować – dodaje.

Świt do lidera z Gilowic traci po rundzie jesiennej cztery punkty. Dużo czy mało? – Wydaje mi się, że mało. W pierwszych czterech wiosennych kolejkach trzy razy zagramy u siebie. Zespoły z samej góry tabeli również podejmiemy na własnym terenie. W teorii te cztery punkty to niewiele, boisko wszystko zweryfikuje – ocenia szkoleniowiec zespołu z Cięciny.

Do czterech razy sztuka? Świt trzy ostatnie sezony kończył jako wicemistrz.  – Klub awans do okręgówki już przerabiał. Prezes Włoch wie, z czym to się wiąże. Chłopcy grają za przysłowiowego kurczaka, jeśli jednak nadarzy się okazja, to powalczymy o awans. Mistrzostwo byłoby super wynikiem, ale jeśli się nie uda, nie będzie tragedii – mówi Kozieł, który już wie, że jego podopiecznych czeka... – Ciężka zima. Zapowiada się długa przerwa w rozgrywkach. Będziemy mieli sporo czasu, aby doskonalić naszą niedoskonałą grę – zapowiada nasz rozmówca, który pomimo owej niedoskonałej gry nie planuje wielkich zmian kadrowych. – Jestem zadowolony z zawodników, którzy są w zespole. Wiadomo, że na tym poziomie wszyscy pracują bądź się uczą. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to uzupełnimy skład. Wielkich zmian na pewno nie będzie.