Kuźnia Ustroń: nie uznają kompromisów
Apetyty rosną w miarę jedzenia – po udanej grze w roli beniaminka w sezonie poprzednim, na kontynuację gry w czołówce liczyli piłkarze z Ustronia...
Ale, że drugi sezon jest trudniejszy i o tym przekonywaliśmy się już niejednokrotnie, to Kuźnia kolejnego progresu jesienią nie zanotowała. Ustronianie notowali nadspodziewanie dużo wyników z gatunku nieprzewidywalnych. Podczas premiery sezonu polegli w Ciścu, w starciu z beniaminkiem rozgrywek. Zaskakująco punkty ustronianie stracili również u siebie z Zaporą Porąbka i na terenie Metalu Skałki. Nie dały więc wiele cenne zwycięstwa wyjazdowe – w Chybiu czy Kaczycach. Kuźnia, i to ciekawostka w odniesieniu do tej drużyny, albo wygrywała, bądź też schodziła z boiska pokonana. Po części to następstwo gry bezkompromisowej, w dużej mierze jednak również słabości zespołu z Ustronia. 7. miejsce po rundzie jesiennej, co zresztą przyznają w obozie Kuźni, pozostawia niedosyt. Pod warunkiem lepszej wiosny podium ustrońskiej ekipy na finiszu sezonu wydaje się w zasięgu możliwości. Potencjał Kuźni zdaje się do tego predestynować.
O piłkarskiej jesieni pod kątem Kuźni Ustroń rozmawiamy z trenerem drużyny, Mateuszem Żebrowskim.
- Jak oceni pan postawę swojego zespołu podczas piłkarskiej jesieni? M.Ż.: Mieliśmy większe apetyty na zajęcie lepszego miejsca, patrząc na to, co udało się osiągnąć w sezonie poprzednim. Zakładaliśmy sobie z zespołem wygranie dziesięciu meczów. Ostatecznie zwycięstw zanotowaliśmy osiem, zatem założenie wewnątrz drużyny zrealizowane nie zostało. Po części można to wytłumaczyć tym, że mamy młody zespół i zawodników z niewielkim doświadczeniem na tym poziomie rozgrywek. Ten brak doświadczenia wychodził niestety w końcówkach kilku meczów. Doznaliśmy aż ośmiu porażek i prawie wszystkie bramki decydujące o losach spotkań traciliśmy w końcowych minutach. Nad tym trzeba niewątpliwie popracować. Pozostał zatem mały niedosyt, ale liga jest wyrównana i każdy z każdym może na wiosnę wygrywać.
- Pozytywne niespodzianki i rozczarowania rundy jesiennej „okręgówki”? M.Ż.: Na plus zaliczyć należy mimo wszystko dobrą formę GKS-u Radziechowy. Nie spodziewałem się, że ten zespół będzie aż tak wysoko w tabeli, choć wiadomo było, iż w składzie ma sporo zawodników doświadczonych gwarantujących odpowiedni poziom. „In minus” natomiast w mojej opinii skoczowski Beskid. Dobrzy piłkarze, duże aspiracje i na pewno z chęcią poprawy lokaty zespół przystąpi do rundy rewanżowej.
- Co zapamiętamy z minionej części rozgrywek? M.Ż.: Nie ma co ukrywać tego, że poziom jest w tym sezonie niższy. Doświadczeni zawodnicy, którzy do niedawna stanowili o sile ligi okręgowej, grają teraz w większości w wyższych ligach. „Okręgówka” zbliżyła się z kolei do A-klasy. Młodzież nie zawsze jest w stanie dorównać ogranym piłkarzom na tym szczeblu. Nie ma też w stawce drużyny dominującej, a na przykładzie Spójni Landek widać, że przeskok z „okręgówki” do IV ligi jest znaczny.
*** Gwiazdy BLO w opinii trenera: Konrad Pala (obrońca, Kuźnia Ustroń), Wojciech Padło (pomocnik, Beskid Skoczów), Michał Chrysteczko (napastnik, LKS '99 Pruchna)
Okiem eksperta – Piotr Tymiński (były szkoleniowiec beskidzkich drużyn): – Kuźnia zawsze słynęła z solidności. Wydawało się, że w tym sezonie będzie podobnie. Często jednak dla beniaminków najtrudniejszy okazuje się sezon nie tuż po awansie, lecz kolejny. Z tym właśnie zjawiskiem mamy do czynienia. Kuźnia miejsce w ścisłej czołówce straciła, co nie znaczy, że wiosną do grona najlepszych zespołów nie dołączy.
Kuźnia Ustroń – 7. miejsce, 24 punkty (8 zwycięstw, 0 remisów, 8 porażek), bilans u siebie: 4-0-4, bilans na wyjeździe: 4-0-4, stosunek bramkowy 23:19.