Podbeskidzie Bielsko-Biała, po wczorajszym zwycięstwie w Chorzowie nad Ruchem 1:0, wydostało się – przynajmniej do poniedziałku – ze strefy spadkowej. Do wczorajszego spotkania powracamy rozmową z Dariuszem Łatką.

latka-dariusz „Górale”, pokonując Ruch, zakończyli swoją fatalną passę trzynastu meczów bez zwycięstwa na „obcym” terenie w obecnym sezonie. – Bardzo się cieszymy ze zdobycia cennych trzech punktów. Mecz był ciężki, ale to my strzeliliśmy bramkę. W drużynie pojawił się optymizm i czekamy już na następny mecz – mówi nam Dariusz Łatka.

Jedenaście żółtych kartek, które po starciu z „Niebieskimi” skompletował defensywny pomocnik Podbeskidzia, to spory „wyczyn”. W doliczonym czasie gry, po drugim upomnieniu, Łatka musiał udać się przedwcześnie do szatni. – To gra kontaktowa. Czasami wydaje mi się, że arbitrzy zbyt pochopnie wyjmują te kartoniki. Tak było właśnie chociażby w Chorzowie. No cóż, taki mam styl grania, nie odkładam nogi i czasami muszę za to zapłacić. Z drugiej strony kadra jest szeroka, więc zastąpienie mojej osoby, gdy muszę pauzować, nie jest żadnym problemem – kontynuuje 36-letni pomocnik.

Za tydzień mecz ze Śląskiem Wrocław. Atmosfera w szatni bielszczan – bojowa. – Bardzo ważne i ciężkie spotkanie. Śląsk ma nad nami trzy „oczka” przewagi, więc musimy wygrać. Jesteśmy „mniejszym” klubem niż wrocławianie, ale chcemy pokazać, że potrafimy grać i wygrywać z takimi zespołami. Pieniądze nie grają. Dobry przykład jest w Lubinie, gdzie taki potentat finansowy, jak Zagłębie zajmuje dopiero piętnastą lokatę w tabeli – wyjaśnia Łatka.

Dziś Polskie „El Clasico”, czyli konfrontacja Legii z Lechem. Kto jest faworytem Dariusza Łatki? – Poznaniacy wiosną prezentują się bardzo dobrze. Legia przewodzi w tabeli, ale trochę rozczarowuje. Mimo wszystko typuję skromne 1:0 dla Legii, która jest chyba obecnie lepszą drużyną – kończy nasz rozmówca.