Zespół z Wodzisławia uwikłany jest w walkę o utrzymanie. Mecze z takimi ekipami, jeszcze na ich terenie nigdy nie należą do przyjezdnych. Przekonał się o tym faworyzowany Rekord. Odra objęła prowadzenie już w 3. minucie. Młodziutki Bartłomiej Barański sprytnie "rozmontował" bielską defensywę, która miała moment dekoncentracji i pokonał bramkarza biało-zielonych. 

 

Jak jednak mówi wyświechtany klasyk, były to złe dobrego początki. Niespełna kwadrans później do remisu doprowadził Bartłomiej Twarkowski, który wykorzystał dobre dogranie od doświadczonego Tomasza Nowaka. Więcej goli w tej części meczu nie ujrzeliśmy, choć Rekord swoje okazje miał. W 24. minucie Kamil Żołna został zatrzymany przez golkipera gospodarzy. Michał Biskup groźną próbę odnotował w końcówce pierwszej połowy. Pomiędzy tymi wydarzeniami drużynę Rekordu uratował przed stratą bramki słupek. 

 

Obraz gry "rekordzistów" po zmianie stron był znacznie korzystniejszy. Pierwszą groźną próbę odnotował po strzale głową Biskup. W 63. minucie faulowany w polu karnym rywala był Filip Waluś. Do "wapna" podszedł Nowak, lecz jego intencje wyczuł Kacper Szewczyk. Bielszczanie jednak dopięli swego kilka minut później, gdy Mateusz Madzia celną "główką" ulokował piłkę w siatce.