Pierwsze spotkanie w tym sezonie na Stadionie Miejskim Podbeskidzie rozpoczęło nerwowo. Dość wspomnieć, że już w 2. minucie "żółtko" ujrzał Robert Menzel, który źle obliczył tor lotu piłki, a następnie musiał ratować się faulem. Pierwsze zagrożenie pod bramką przeciwnika stworzyli jednak w tym meczu "Górale". Uderzenie Łukasza Sierpiny zostało zablokowane w ostatnim momencie. A szkoda, bo piłka leciała w światło bramki. Była to minuta 12. a już 120 sekund później odpowiedzieli podopieczni Jana Urbana. Ładnie, "na zamach" Nicki Nielsen wymanewrował defensora miejscowych, po czym oddał strzał. Z nim debiutujący dziś w bramce Podbeskidzia, Mateusz Lis, problemów żadnych jednak nie miał. Perełką spotkania mógł być rzut wolny Lecha z minuty 22. Lis fantastycznie wybronił jednakże uderzenie Macieja Makuszewskiego. W 27. minucie bielszczanie przeprowadzili kombinacyjną akcję, którą kończył Damian Jakubik piekielnie mocnym strzałem. Matus Putnocku - z niemałymi problemami - poradził sobie z tą próbą. Na odpowiedź przyjezdnych długo czekać nie było nam trzeba. Lecz Darko Jevtić w polu karnym zbyt długo zwlekał z zatrudnieniem Lisa. Grający ze sporym animuszem gospodarze w końcówce premierowej odsłony dali się zaskoczyć. Po stałym fragmencie gry najwięcej przytomności w polu karnym zachował Tomasz Kędziora, który czubkiem buta skierował futbolówkę do siatki. 

Drugie 45. minut konfrontacji z wysokiego "C" rozpocząć mogli piłkarze Urbana, ale strzał Szymona Pawłowskiego wieńczył w rękawicach byłego golkipera poznańskiego klubu. Jednak jeżeli w tej sytuacji mówimy o zmarnowanej świetnej okazji, to co napisać o tym co wydarzyło się minutę później? Może tylko tyle, że Damian Chmiel szarżował w polu karnym, oddał strzał, który sparował Putnocky wprost pod nogi Roberta Demjana. Słowacki snajper - jak dotąd w tym sezonie nieomylny - chybił z 6. metra. A że niewykorzystane sytuacje mścić się lubią... to Nielsen w 62. minucie uderzeniem z pół woleja zbombardował siatkę po dalszym słupku. Pięć minut później piłkarze z Poznania przeprowadzili kolejną groźną akcję. Tym razem Lis "na raty" poradził sobie ze strzałem Pawłowskiego. Nie był to jednak koniec emocji, ani bramkowej uczty dziś przy Rychlińskiego. W 85. minucie Nielsem "podcinką" trafił na 3:0, wykorzystując znakomite podanie za obrońców. Tym samym Podbeskidzie - wbrew pozorom, bo wynik na to nie wskazuje - po dobrej grze odpada z Pucharu Polski kosztem wyżej notowanego przeciwnika.