"Legionistom" wystarczyło 40. sekund, aby fetować trafienie. Rui Pinto uderzeniem z kilkunastu metrów ulokował piłkę w siatce. Czy "rekordziści" szybko wrócili na właściwe tory? Otóż nie do końca. Warszawska Legia nie zamierzała spoczywać na laurach. W 15. minucie Mariusz Milewski strzałem z dystansu zaskoczył Krzysztofa Iwanka. Pod koniec premierowej odsłony spotkania szanse na bramkę kontaktową miał Matheus, jednak Brazylijczyk dwukrotnie "ostemplował" słupek. Gdy obie ekipy schodziły do szatni, pachniało niespodzianką, jak nie sensacją. 

 

"Wojskowi", co zrozumiałe, za wszelką cenę stali się trzymać korzystnego wyniku. Obrona Legii została jednak złamana w 33. minucie, gdy sygnał do odrabiania strat dał swoim kolegom Mikołaj Zastawnik, który golem spuentował podanie od Matheusa. W 37. minucie był już remis, gdy popularny "Magic", a więc Paweł Budniak piętą umieścił piłkę w siatce. 

 

Końcówka zapowiadała się więc iście ciekawa i taką była. "Rekordziści" jednak zanotowali klasyczną remontadę, Przegrywając 0:2, byli w stanie wygrać 3:2. Gola na wagę wygranej strzelił Matheus, który wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez jednego z "legionistów". Futsaliści Rekordu swój mecz numer 600 udekorowali wygraną i to po tak zaciętym meczu - szacunek!