Zgoła nieoczekiwanie po dwóch meczach nowego sezonu w Ekstralidze zespół Mitechu znalazł się wśród wąskiego grona, które wciąż czeka na premierową zdobycz. Sobotni mecz z Czarnymi w Sosnowcu łatwy nie będzie, czego w Żywcu mają pełną świadomość.

Mitech Zywiec O ile przegrana 0:2 w Koninie nie była zaskoczeniem, ani powodem do niepokoju, tak klęska 0:5 z akademiczkami z Wrocławia okazała się prawdziwym wstrząsem. Oznaka znacznie słabszego Mitechu w porównaniu choćby z poprzednimi rozgrywkami, czy może przypadkowy zbieg okoliczności? – Ten mecz nam zupełnie nie wyszedł. Wiedziałyśmy, że rywalki grają szybko i kombinacyjnie. A ten styl gry zupełnie nam nie pasował tego dnia. 25 minut należało do nas, ale zmarnowałyśmy swoje sytuacje, które mogły ułożyć spotkanie w zupełnie inny sposób – mówi Beata Kuta, trenerka żywieckiej drużyny. – Uważam, że był to wypadek przy pracy, bo piłkarsko od AZS-u Wrocław jesteśmy zespołem lepszym. Nawet patrząc na nasze osłabienia kadrowe, tak ilościowe, jak i jakościowe, bo Halina Półtorak, czy Karolina Koch sporo zespołowi dawały – kontynuuje.

Co zrobić, aby sromotna porażka pozwoliła wyciągnąć wnioski na przyszłość? – Pracujemy nad tym, aby nie poszło to w złą stronę. Mam nadzieję, że taki zimny prysznic zespół dodatkowo zmobilizuje na najbliższy mecz – zaznacza Kuta. A pozytywne nastawienie będzie niezbędne. Mitech zagra w sobotę w Sosnowcu. Z Czarnymi żywczanki przegrały dwa letnie sparingi – 0:2 i 3:4. Najbliższy rywal to zespół mocniejszy w porównaniu do minionych rozgrywek, dołączyła do niego m.in. Słowaczka Patricia Fischerova. – Czeka nas trudny bój z przeciwnikiem mającym spore aspiracje w tym sezonie. Musimy zagrać znacznie lepiej i skuteczniej – tłumaczy trenerka Mitechu.

Sobotnie starcie 3. kolejki rozpocznie się o godzinie 14:00. Czy Mitech nie tylko zgarnie premierowe punkty, ale i strzeli wreszcie bramkę?