Gospodarze mogli zaliczyć wymarzony start potyczki, ale w doskonałej sytuacji z 3. minuty na przeszkodzie stanął zarówno Konrad Krucek, jak i... słupek. Gdy zaatakowali piłkarze Beskidu zdobyli gola. I to wcale nie jednego. W 9. minucie Jakub Małkowski zagrał do Michała Szczyrby, który solowo akcję sfinalizował. Równie wybornie zachował się Damian Szczęsny w minucie 14., uderzając nie do obrony z rzutu wolnego.

Dobre widowisko trwało nadal, kiedy w 19. minucie Sebastian Nowak efektownym strzałem z 20. metrów „odczarował” bramkę Beskidu. Podopieczni Dariusza Owczarczyka poczuli się nieco pewniej, usiłowali wyrównać, by nadziać się na zabójczy wypad – podanie Kamila Janika i egzekucję Szczyrby. Nie był to ostatni akcent istotny w tej części meczu. W 42. minucie Szczyrba „uruchomił” Marcina Jaworzyna, którego dośrodkowania nie zaprzepaścił Szczęsny.
 



Ekipa z Zebrzydowic, prezentująca się na tle przeciwnika solidnie, lecz nieskutecznie, znalazła się przed rewanżową odsłoną w trudnej sytuacji. I pomimo usilnych prób nie zdołała do walki o punkty realnie powrócić. W 50. minucie spotkania rozdział zdobyczy został w zasadzie przesądzony. Z idealnej wrzutki Szczyrby z rzutu wolnego wprost do siatki główkował Tomasz Juraszek. Gola skoczowianie strzelili jeszcze w 75. minucie. Dawid Jaworski wyłuskał piłkę przeciwnikowi, popisując się wykończeniem optymalnym. Miejscowi nie potrafili tak pokaźnych strat choćby skorygować, próbował m.in. z rzutu wolnego Grzegorz Kopiec. I tym bardziej wynik 6:1, choć nieco mylący w ocenie boiskowej dysproporcji, potwierdza, że w futbolu nie liczy się aspekt wizualny, a konkrety.