– Ponownie udało się nam szybko otworzyć wynik meczu, co miało dla jego przebiegu istotne znaczenie – mówi Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala, który do przerwy zdobył w starciu z beniaminkiem skromną zaliczkę. Postarał się o nią w 10. minucie Bartłomiej Rucki, który głową uczynił pożytek z dośrodkowania Dariusza Juroszka z rzutu wolnego. Gospodarze wobec tej zdobyczy grali spokojniej, nie wdawali się w zbędne dyskusje z arbitrem, a od czasu do czasu szukali szans na ponowne zaskoczenie bramkarza LKS-u. Tu odnotować można uderzenia Andrzeja Kąkola sprzed „16” czy atomową próbę Szymona Gleta z rzutu wolnego – w komplecie na posterunku był Mateusz Filipiak.

Po zmianie stron zespół wyżej notowany w tabeli dopełnił dzieła podtrzymania zwycięskiej passy w ligowej kampanii. Zanim to jednak nastąpiło dogodną okazję mieli zawodnicy z Pogórza, lecz strzał Damiana Madzi został powstrzymany instynktownie przez Andrzeja Nowakowskiego. Równo po godzinie rzut wolny precyzyjnie wykonał B. Rucki, a ostatni piłkę dotknął Antoni Kukuczka, głową kierując ją do siatki. Minęło raptem 120. sekund od wspomnianego podwyższenia rezultatu i piłkarze Górala znów mieli sposobność do radości. Rozgrywający znakomity mecz B. Rucki wrzucił futbolówkę „za kołnierz” golkipera bezpośrednio z kornera. Przy wyniku 3:0 nie było już wielkich emocji, a lider w końcówce raz jeszcze przeprowadził skuteczną akcję. Kolejną asystę zaliczył B. Rucki, a pewną finalizację odnotował po minięciu bramkarza w sytuacji sam na sam Mateusz Krężelok.

– Fajny i dobrze rozegrany taktycznie mecze w naszym wykonaniu. Uniknęliśmy w nim co ważne zbędnych nerwów – komentuje D. Rucki.

Przyjezdni mogli mówić o niedosycie. – Przez godzinę walka była wyrównana. Ale generalnie „zabiły” nas stałe fragmenty. Wynik końcowy idzie w świat, ale uważam go za wysoki, bo wcale bez szans nie byliśmy – klaruje Łukasz Hanzel, grający trener pogórzan.