
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Lidera kolejna wpadka. Z outsiderem!
Jedną nogą IV-ligowy lider z Czechowic-Dziedzice zawitał do jedną nogą a-klasowego GLKS-u Wilkowice. „Na papierze” wynik meczu zdawał się być klarowny.
Ekipa z Wilkowic pod wodzą trenera Grzegorza Więzika pokazała jednak już na wiosnę, że nie przypomina zespołu przegrywającego w poprzedniej rundzie mecz za meczem. Z kolei czechowiczanie swój zwycięski marsz zatrzymali, nie potrafiąc ani wygrać, ani też strzelić gola w dwóch poprzednich spotkaniach.
Powyżej przywołane aspekty rzucały wątpliwość na sobotnie starcie w Wilkowicach i te istotnie ujawniły się w boiskowej rywalizacji. Mający potężną siłę rażenia piłkarze lidera, dziś osłabieni brakiem „kartkowicza” Mateusza Żyły, od początku warunki gry dyktowali. Przewaga w posiadaniu piłki nie znajdywała natomiast równie klarownego przełożenia na podbramkowe szanse. Tym niemniej szczęśliwą dla gości okazała się 23. minuta. Rafał Adamczyk wykorzystał niezdecydowanie Dominika Chmiela w bramce, lobując golkiper GLKS-u. Wcześniej jednak czechowiczan skarcić mógł Kamil Jakubiec, który efektowny rajd prawą flanką zwieńczył niedokładnym dograniem.
Marząc o dobrym dla siebie wyniku wilkowiczanie musieli w drugiej odsłonie postawić na grę bardziej odważną. I choć wcale piłkarze outsidera „okręgówki” nie rzucili się do odrabiania strat, to w 55. minucie fetowali gola. Bohaterem GLKS-u został Piotr Strączek, który fantastycznym uderzeniem od słupka z okolic 30. metra pokonał bezradnego Wojciecha Rogalę. Od tego momentu to znów faworyt miał inicjatywę, sporo jednak było w jego poczynaniach niedokładności i strat. A niezłe szanse zamieniły się wniwecz, bo Chmiel obronił strzał Damiana Szczęsnego, zaś „centrostrzał” Krzysztofa Chrapka cel minął. Gospodarze zaś ambitnie i „z serduchem” nadrabiali wszelkie niedostatki umiejętności w porównaniu do zawodników z Czechowic, co wystarczyło do zgarnięcia premierowego wiosennego „oczka”. Dodajmy w pełni zasłużonego, także gdy poza ligową tabelą i przepaścią pomiędzy obiema drużynami, weźmiemy pod uwagę braki kadrowe po stronie GLKS-u i fakt, iż trener Więzik skorzystać nie mógł dziś z Jakuba Pilcha i Grzegorza Gomółki.
Powyżej przywołane aspekty rzucały wątpliwość na sobotnie starcie w Wilkowicach i te istotnie ujawniły się w boiskowej rywalizacji. Mający potężną siłę rażenia piłkarze lidera, dziś osłabieni brakiem „kartkowicza” Mateusza Żyły, od początku warunki gry dyktowali. Przewaga w posiadaniu piłki nie znajdywała natomiast równie klarownego przełożenia na podbramkowe szanse. Tym niemniej szczęśliwą dla gości okazała się 23. minuta. Rafał Adamczyk wykorzystał niezdecydowanie Dominika Chmiela w bramce, lobując golkiper GLKS-u. Wcześniej jednak czechowiczan skarcić mógł Kamil Jakubiec, który efektowny rajd prawą flanką zwieńczył niedokładnym dograniem.
Marząc o dobrym dla siebie wyniku wilkowiczanie musieli w drugiej odsłonie postawić na grę bardziej odważną. I choć wcale piłkarze outsidera „okręgówki” nie rzucili się do odrabiania strat, to w 55. minucie fetowali gola. Bohaterem GLKS-u został Piotr Strączek, który fantastycznym uderzeniem od słupka z okolic 30. metra pokonał bezradnego Wojciecha Rogalę. Od tego momentu to znów faworyt miał inicjatywę, sporo jednak było w jego poczynaniach niedokładności i strat. A niezłe szanse zamieniły się wniwecz, bo Chmiel obronił strzał Damiana Szczęsnego, zaś „centrostrzał” Krzysztofa Chrapka cel minął. Gospodarze zaś ambitnie i „z serduchem” nadrabiali wszelkie niedostatki umiejętności w porównaniu do zawodników z Czechowic, co wystarczyło do zgarnięcia premierowego wiosennego „oczka”. Dodajmy w pełni zasłużonego, także gdy poza ligową tabelą i przepaścią pomiędzy obiema drużynami, weźmiemy pod uwagę braki kadrowe po stronie GLKS-u i fakt, iż trener Więzik skorzystać nie mógł dziś z Jakuba Pilcha i Grzegorza Gomółki.