90. minut to... za dużo

Wśród zespołów, którym nie było dane jeszcze cieszyć się z wygranego spotkania, pozostał po swoim niedzielnym występie LKS Rudnik. Podopieczni trenera Grzegorza Brychcego wynik „wykręcili” jednak całkiem dobry, wszak z trudnego terenu w Pierśćcu zdołali wywieźć minimalną zdobycz. Goście prowadzili od 27. minuty po celnym uderzeniu Marcina Godniaka, najjaśniejszej postaci w szeregach LKS-u w trwających rozgrywkach obok Rafała Kukienia. Odpowiedzi doczekali się w 70. minucie, gdy Błękitni wykonali bezwzględnie mocno dyskusyjny rzut karny. – Nawet trener naszego przeciwnika przyznał, że to klasyczny karny „z rękawa”. Generalnie sporo decyzji sędziego (Krzysztof Ćwikła – przyp. red.) było nie po naszej myśli. Wyjazdowy remis jest wprawdzie niezły, ale odczuwamy niedosyt, bo ze stworzonych okazji zasłużyliśmy na coś więcej – przyznaje szkoleniowiec drużyny, która na ten moment tabelę a-klasową zamyka ze skromnym dorobkiem 2 „oczek”.

W Rudniku mają świadomość, że bieżący sezon do łatwych należał nie będzie. – Z kadry z poprzedniego sezonu zostało ledwie kilku zawodników, większość to nowe twarze w zespole. Potrzeba więc dużo pracy na treningach i cierpliwości. Na ten moment nie jesteśmy niestety przygotowani na tyle, aby utrzymać równy poziom przez 90. minut meczu – zaznacza Brychcy.

Połowa podziałów

W kolejce numer 6. dość niespodziewanie sypnęło remisami. Prócz wspomnianego pokrótce starcia w Pierśćcu, po równo drużyny punktowały w Bąkowie oraz Dębowcu. O ile rozstrzygnięcia w pierwszym ze spotkań – w nim nie mający dotąd zwycięstwa na koncie Zryw rozegrał zacięty bój z daleką od prezentowania oczekiwanej formy Iskrą Iskrzyczyn – spodziewać się można było, tak solidnie napocić się musieli piłkarze Strażaka. Jeden z pretendentów do awansu mecz rozpoczął planowo od gola, ale później do głosu doszedł mocny w tym sezonie Cukrownik. Dopiero w 89. minucie trafieniem Jakuba Dziwisza podopieczni Marcina Sitko uratowali punkt, podtrzymując status zespołu niepokonanego w jesiennej kampanii.

– Z drużyną z Dębowca w tym sezonie graliśmy i przypomnę, że prowadziliśmy na jej boisku 2:0. Pod względem piłkarskim to dobra ekipa, która latem została solidnie wzmocniona. Ale jak widać traci punkty po raz kolejny, co może zastanawiać – komentuje trener LKS-u Rudnik.

Ciasno za liderem

Pauzujący w weekend LKS Kończyce Małe zachował rzecz jasno pozycję lidera. Przywołany Strażak okupuje aktualnie 2. miejsce z dystansem 3 „oczek”, podobnie Beskid Brenna, który w najmniej wyrównanym spośród meczów 6. serii gier ograł 4:1 LKS '99 Pruchna. Tuż za podium – na koncie ekipy z Chybia – jest obecnie 11 punktów.

Nieco tylko mniej łupów zgromadziły Strażak Pielgrzymowice i Błyskawica Kończyce Wielkie, które w niedzielę rywalizowały ze sobą na boisku beniaminka. – Po wynikach uzyskiwanych przez Strażaka trochę więcej spodziewałem się po tej drużynie. Błyskawica przyjechała w wąskim i osłabionym składzie, a mimo to wróciła ze zwycięstwem – analizuje nasz rozmówca.

Swojej przynależności do górnej części stawki (9 pkt.) dowiódł spadkowicz z Pogórza, który dzięki główce Adriana Borkały z 40. minuty pokonał Orła Zabłocie. Takie rozstrzygnięcie dość wyraźnie podzieliło zresztą tabelę, wszak do 5 punktów wzrosła różnica między zespołami z lokat 7-8. A choć skromnie, to jednak faworyzowani goście na przestrzeni całego meczu okazji strzeleckich wypracowali sobie mnóstwo. – Zespołu z Pogórza nie widziałem w akcji, natomiast zakładam, że mając tak silną kadrę będzie jedną z czołowych sił tej ligi. Na dziś powiedziałbym, że o awans jednak powalczy z drużynami, które obecnie zajmują najwyższe miejsca – dodaje Grzegorz Brychcy.

Wyniki 6. kolejki:
Beskid Brenna – LKS '99 Pruchna 4:1 (1:0)
Strażak Dębowiec – Cukrownik Chybie 2:2 (1:1)
Błękitni Pierściec – LKS Rudnik 1:1 (0:1)
Zryw Bąków – Iskra Iskrzyczyn 1:1 (1:1)
Orzeł Zabłocie – LKS Pogórze 0:1 (0:1)
Strażak Pielgrzymowice – Błyskawica Kończyce Wielkie 1:2 (0:1)

TABELA/TERMINARZ