Trener żywczan Sebastian Klimek zwrócił uwagę, że to jego podopieczni wypracowali sobie więcej bramkowych okazji. – Oceniając cały mecz byliśmy bliżsi odniesienia zwycięstwa. Lepiej operowaliśmy piłką od przeciwnika i choć kończymy rundę pozytywnie, to jednak żałujemy, że nie wywieźliśmy stąd wygranej – mówi szkoleniowiec, żałując również, że arbiter nie był Góralowi przychylny w dwóch „stykowych” sytuacjach. – Z mojej perspektywy Marek Gołuch w pierwszej połowie, a Patryk Semik w drugiej faulowani byli w polu karnym przez bramkarza Beskidu. Sędzia mógł rzuty karne podyktować – dodaje Klimek.

Osłabiony kadrowo lider „okręgówki” nie dysponował z kolei w sobotę wystarczającą siłą rażenia, by od Górala wyższość wykazać. – Nasze próby były rozbijane w polu karnym, bądź jeszcze przed nim. Nie prezentowaliśmy się tak korzystnie, jak zazwyczaj tej jesieni – zaznacza Kamil Sornat. – Warunki nie sprzyjały dobrej grze, boisko było zmrożone i poziom meczu niewątpliwie z tego powodu ucierpiał. Dla mnie satysfakcjonujące jest to, że zmiennicy, a więc w większości młodzi zawodnicy, stanęli jednak na wysokości zadania – dopowiada trener skoczowskiego zespołu.