Czy szczęście się odwróciło? Trochę tak, ale taka jest już piłka. Mogliśmy szybciej zamknąć ten mecz, a tak kończymy spotkanie z jednym punktem – przyznał po końcowym gwizdku arbitra Krzysztof Dybczyński, szkoleniowiec jaworzan. O premierowej odsłonie konfrontacji można napisać tyle, że... się odbyła. Czarni wyszli na boisko w niskim pressingu upatrując swych szans z kontrataków, z kolei LKS nie potrafił przebić się przez szczelną defensywę ekipy z Jaworza. – Spotkanie rozpoczęło się tak naprawdę po przerwie, gdy padła pierwsza bramka – dodaje Dybczyński. 

W 72. minucie wynik spotkania otworzył Jakub Pilch. Snajper Czarnych świetnie zachował się w sytuacji sam na sam, gdzie minął bramkarza gości i "rogalem" ulokował piłkę w siatce. Popularny "Pilchu" chwilę później mógł fetować kolejne trafienia, lecz bardzo dobrze ze swych obowiązków wywiązywał się bramkarz drużyny z Łąki, Artur Ochodek, który również zatrzymał groźne uderzenie Damiana Zdolskiego. 

Piłkarze LKS-u do końca jednak wierzyli, iż mogą zapunktować w Jaworzu i wiara oraz determinacja przyniosła zamierzony cel. W 93. minucie wynik na 1:1 ustalił Kacper Szweda, który przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Czarnych.