Unia Dąbrowa Górnicza zajmuje 9. miejsce w tabeli IV ligi śląskiej gr. I. W Puńcowie zapowiadało się więc ciekawe spotkanie, którego faworytem byli przyjezdni. Piłkarze prowadzeni przez Michała Pszczółkę potwierdzili jednak, że potrafią postraszyć nawet teoretycznie silniejsze drużyny. 

 

W ramach pucharowego meczu padł zaledwie jeden gol. W 30. minucie Rafał Adamek obsłużył prostopadłym podaniem Tomasza Stasika, a ten z zimną krwią pokonał golkipera Unii. Tempo swoje prowadzenie mogło podwyższyć w drugiej połowie. Okazje miał Stasiak, bliski szczęścia był także Mikołaj Tobiasz - za każdym razem górą był bramkarz z Dąbrowy Górniczej. W doliczonym czasie gry Dariusz Dziadek wychodził natomiast do sytuacji sam na sam, lecz w ostatnim momencie został powalony przez defensora rywali. Sędzia pokazał "cegłę", a po rzucie wolnym - który gola nie przyniósł - zakończył spotkanie. Odnotujmy, że przyjezdny IV-ligowiec również kilka razy zagroził miejscowej drużynie. Jan Parchański nie dał się jednak zaskoczyć ani razu. 

 

 

- Był to fajny mecz, na dobrym poziomie. Mieliśmy swój plan, który udało się zrealizować. Mądrze się broniliśmy, wszyscy byliśmy zaangażowani na 100 procent. Jestem bardzo zadowolony i dumny z postawy zawodników - podkreśla szkoleniowiec ekipy z Puńcowa, Michał Pszczółka.