Dobrą formę gospodarze potwierdzili, a najlepszym tego dowodem jest ich prowadzenie na półmetku dzisiejszej rywalizacji. Stało się to po wykorzystanej w 16. minucie sytuacji przez Rafała Duraja, który otrzymał podanie od Grzegorza Szymika, „nawinął” na 8. metrze Błażeja Bawoła, w następnie zmusił do kapitulacji golkipera Błyskawicy. Choć lider od czasu do czasu odgryzał się, to równie dobrze zaliczka Borów mogła zostać podwojona przed nadejściem pauzy, czemu zapobiegła interwencja defensywy gości moment przed nieuchronną finalizacją Michała Motyki.

Swych dążeń do świętowania mistrzowskiego tytułu, mimo meczu niekoniecznie pomyślnie przebiegającego, przyjezdni nie zaniechali. W 58. minucie w polu karnym sfaulowany został Eryk Rybka. Sędzia wskazał na „wapno”, a sprawiedliwość wymierzył Volodymyr Varvarynets. Przy remisie, w krótkim odstępie czasu, obrońcy Błyskawicy zastopowali na linii strzał R. Duraja, zaś Mateusz Fajkier wygrał starcie z Adrianem Durajem. Goście w 78. minucie pokazali swój ofensywny kunszt. Michał Krehut wrzucił piłkę na głowę Krzysztofa Koczura, który z 5. metra pokonał Wiesława Arasta. Pewni swego drogomyślanie mogli być w minucie 86. Bartłomiej Szołtys podał idealnie do Pawła Kisiały, a ten przypieczętował sukces Błyskawicy.

– Mamy szczęśliwe dla nas zakończenie sezonu, na które ciężko pracowaliśmy. Raz jeszcze pokazaliśmy dziś, że potrafimy wykrzesać odpowiednie pokłady mobilizacji. Łatwo nie było, bo też boisko naszej grze nie sprzyjało – ocenia trener przyjezdnych Krystian Papatanasiu

– Uważam, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, jednak lider w końcówce udowodnił swoją wartość piłkarską. Gratuluję mistrzostwa chłopakom z Drogomyśla, a w szczególności trenerowi Papatanasiu – komentuje Sebastian Gierat, szkoleniowiec ekipy z Pietrzykowic.