Dankowiczanie kampanie jesienną zakończyli na 8. miejscu w tabeli Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Rezultat ten w Dankowicach został odebrany ambiwalentnie. - Rok 2021 nie różnił się za bardzo od poprzednich. Poczyniliśmy nieco mniej inwestycji, co nie do końca było z naszej winy, a głupich przepisów budowlanych. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, zakończyliśmy zmagania w górnej "8", co nas cieszy. Zespół zaczął dobrze, ale w końcówce zdarzyła się seria porażek, której dawno nie było. Nie załamujemy jednak rąk, wiemy na co nas stać. Martwi mnie, że zainteresowanie piłką jest coraz słabsze. Nasuwa się pytanie, dla kogo mamy grać?

 

My mamy jednak inne cele niż pęd na zwariowanych papierach. Nie podpalamy się, chcemy pracować z dziećmi i młodzieżą, nawiązywać kontakty - to jest nasz cel - mówi prezes klubu z Dankowic, Andrzej Sadlok, który równocześnie dodaje, iż wyniki Pasjonata mogłyby być lepsze, gdyby nie absencje kadrowe. - Mieliśmy sporo problemów w tej rundzie. Kontuzje Wojciecha Sadloka, Wojciecha Małysza, odszedł Michał Sewera... gdybyśmy mieli wszystkich na pewno bylibyśmy wyżej - stwierdza A. Sadlok. 

 

 

Nasz rozmówca należy jednak do jednych z bardziej zaangażowanych działaczy. Jego kolejny postulat? - Trzy tygodnie temu rozmawiałem z nowym ministrem sportu. Tematem naszych dywagacji było to, aby każda gmina miała obligatoryjny obowiązek powołania Gminnego Ośrodka Sportu. To świetnie działa w Wilkowicach, Jaworzu, Jasienicy. Gminny Ośrodek Sportu pełni trzy bardzo ważne funkcje: szkoleniową, opiekuńczą i wychowawczą. Chylę czoła przed samorządami, które same z siebie to realizują, jednak nie wszędzie politycy patrzą na ten pomysł przychylnie - zdradza prezes Pasjonata.