Spójnia już do przerwy straciła 2 gole i mimo zmniejszenia strat w końcówce meczu z Gwarkiem Ornontowice nie miała żadnych szans, aby uratować jakąkolwiek zdobycz punktową. – Przespaliśmy cały mecz. Pierwsza połowa była w naszym wydaniu katastrofalna, druga z obu stron miała mało wspólnego z piłką nożną. Z tą różnicą, że rywal bronił swojej zaliczki, a my nie potrafiliśmy dojść do żadnej sytuacji. Żeby grać w ten sposób nie trzeba wcale trenować – opowiada zmartwiony szkoleniowiec Jarosław Zadylak.

W oczy rzuca się zwłaszcza słabość ofensywna drużyny z Landeka, która łącznie zdobyła w tym sezonie 11 bramek, mniej niż nawet kilka zespołów znajdujących się w tabeli za Spójnią. – Nie stwarzamy sytuacji z gry, zupełnie z przodu „leżymy”. Bez Tomka Zyzaka mamy ogromny problem, bo stosowane roszady w ofensywie nie gwarantują takiej jakości, jakiej potrzebujemy – wyjaśnia trener beskidzkiego IV-ligowca. – Zostało jeszcze 8 meczów w tym roku i na ten moment jest wręcz tragicznie, bo w sobotę rozmyła się nam także gra w defensywie – dodaje Zadylak.

Aktualnie najlepszy strzelec Spójni to Karol Lewandowski, który 5-krotnie zaskakiwał bramkarzy przeciwników. W sobotę też do siatki trafił, choć wystąpił na własną prośbę, dzień wcześniej kończąc przed czasem trening wobec zdrowotnych problemów. Okres kłopotów Spójni wydaje się mało fartowny, przed zespołem bowiem teraz dwa mecze derbowe – wyjazdowy w Czańcu i prestiżowy o prymat w gminie Jasienica z Drzewiarzem.