Jak dotąd "rekordzistki" rozegrały 5 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bielszczanki zanotowały 1 zwycięstwo i 4 porażki. W ostatnim meczu każde inne rozstrzygnięcie, aniżeli zwycięstwo ekstraligowego lidera nad beniaminkiem w Cygańskim Lesie, należałoby rozpatrywać w kategoriach sensacji. Tej niestety nie było. UKS SMS Łódź pokonał Rekord 5:0. – Wiedzieliśmy z kim przyjdzie się konfrontować. Jak to mówią – mierz siły na zamiary… Doskonale wiedzieliśmy, że UKS, i kilka innych ekip, może być poza naszym zasięgiem. Są zespoły, do których jeszcze sporo nam brakuje, od których będziemy pobierać boiskową naukę.

 

Ale zaznaczę, że łodzianki nie zaskoczyły nas w sobotnim meczu. Szukały ofensywnych rozwiązań w bocznych sektorach, dośrodkowań i wrzutek ze stałych fragmentów. Grały tak trochę „po angielsku”. Rozpaczy więc po spotkaniu nie ma, tym bardziej, że wiedzieliśmy, iż przy wielu absencjach w naszym zespole, będzie nam niesłychanie trudno nawiązać równorzędną grę - stwierdził na łamach klubowej strony trener Rekordu, Marcin Trzebuniak.

 

 

Ze względu na przerwę reprezentacyjną bielszczanki kolejne spotkanie zagrają 25 września. Wówczas to zmierzą się z Medykiem Konin. Do tego czasu biało-zielone mają kilka dni na regenerację i reset. - Zamknęliśmy w sobotę pierwszy etap rundy jesiennej. Mamy trochę czasu na odpoczynek, czy kolejne „r” – relaks i kilkanaście dni na spokojną pracę w swoim, nieco uszczuplonym, gronie. Będziemy pracować i cierpliwie czekać na powrót kadrowiczek - przyznaje Trzebuniak.