SportoweBeskidy.pl: Jesteście nowym liderem skoczowskiej A-klasy. To powód do euforii?
Marek Bakun:
Absolutnie nie, bo na tym etapie rozgrywek o niczym to nie świadczy. Owszem, satysfakcja jest, ale podchodzimy do tego dużo chłodniej, niż w zeszłym sezonie. Życie już nauczyło nie raz, że piłka nożna i sport w ogóle bywają przewrotne i przedwcześnie nie ma co kusić się na nadmierny entuzjazm. Pewnie inaczej mówiłbym, gdyby nasza przewaga wynosiła np. 12 punktów, ale na ten moment stawka jest bardzo wyrównana.

SportoweBeskidy.pl: Podczas tego weekendu wszyscy mówili o wyniku z Goleszowa, gdzie liderujący lidze Orzeł Zabłocie przegrał 1:13. Co pan sobie pomyślał, gdy o tym fakcie usłyszał?
M.B.:
W trakcie meczu relacje zdawał mi jeden z zawodników naszego zespołu i powiem szczerze, że po kolejnych golach dla ekipy z Goleszowa różne myśli przychodziły do głowy. Nie chcę ich teraz głośno wypowiadać, bo nie znam sytuacji, jaka panuje w Zabłociu. Wynik poszedł w każdym razie w świat, a to, co jest wewnątrz drużyny tam powinno pozostać.

SportoweBeskidy.pl: A dla was to powód do satysfakcji? W Goleszowie nastąpiła zmiana trenera po słabych wynikach, teraz ta klęska Orła...
M.B.:
Nie patrzymy na ligową rywalizację w ten sposób. Nikomu nie należy źle życzyć, bo sami w przeszłości trudne chwile przechodziliśmy i wiemy, że nie jest to nic przyjemnego. Fajnie, gdyby wszystko odbywało się w sportowej walce na boisku, a nie poprzez jakieś niekorzystne zdarzenia w danych klubach.

SportoweBeskidy.pl: Czy nie jest tak, że Piast Cieszyn obecny przedstawia się „na papierze” gorzej od tego z poprzedniego sezonu?
M.B.:
Nie powiedziałbym tak. Generalnie liga jest bardziej wyrównana i świadczy o tym choćby fakt, że przegrywając 2 mecze można szybko spaść nawet na 9. miejsce w tabeli. Nasz poziom natomiast określiłbym jako zbliżony.

SportoweBeskidy.pl: Patrząc na to, jak w „okręgówce” po awansie radzi sobie LKS Kończyce Małe chyba trudno o jakiś optymizm?
M.B.:
Nie powiem tu nic nowego. Na dziś żaden z zespołów będących w czołowej „3” naszej A-klasy nie jest gotowy na grę w lidze okręgowej. Bez konkretnych wzmocnień beniaminek w nowym sezonie znajdzie się w podobnej sytuacji, jak zespół z Kończyc Małych, czy my jeszcze wcześniej. Też wydawało się nam, że spokojnie będziemy w stanie rywalizować w „okręgówce” i zająć lokatę w środku tabeli. Ostatecznie z ligi spadliśmy, a moim zdaniem poziom obecny beskidzkich rozgrywek nieznacznie, ale jednak poszedł do góry.

SportoweBeskidy.pl: Głosem niemal wszystkich trenerów Cieszyn zasługuje na drużynę piłkarską na szczeblu znacznie wyższym, aniżeli a-klasowy...
M.B.:
I ja się pod tym dwiema rękami podpisuję. Dopóty jednak dopóki nie znajdzie się prosportowy włodarz miasta, mający wizję rozwoju całego cieszyńskiego sportu, możemy chcieć, walczyć i działać, ale to ogniwko pchające nas do sportu w końcu się wypali. Jeśli nie zmieni się nic w kwestii zarządzania obiektami, dotowania klubów, a przede wszystkim nie zostaną ustalone priorytety, jak zrobiono to w innych okolicznych miastach w regionie, to nic do przodu nie drgnie. W Cieszynie jako mieście powiatowym powinno postawić się na te dyscypliny sportu, które mają tu swoje tradycje. Tymczasem z burmistrzem w mijającej kadencji odbyliśmy od początku powstania klubu kilka, a może i kilkanaście spotkań, po czym dalej stoimy w tym samym miejscu. Wszystkie nasze propozycje zostały w tym czasie odrzucone. Dodam na koniec, że na drugie półrocze obecnego roku dostaliśmy jako klub 18.800 zł na funkcjonowanie, oczywiście z przeznaczeniem na młodzież. Starcza to na niespełna 3 miesiące działalności i to w warunkach naprawdę bardzo skromnych.