SportoweBeskidy.pl: Ciężko rozpocząć od innego pytania - skąd decyzja o rezygnacji z funkcji trenera Kuźni? 
Mateusz Żebrowski:
Stawiałem swoje pierwsze trenerskie kroki w Ustroniu. Prowadziłem tu grupy młodzieżowe, następnie otrzymałem szansę trenowania I drużyny. W szatni seniorów spędziłem osiem i pół roku. Dopadło mnie pewne zmęczenie materiału. Była to bardzo trudna, ale przemyślana decyzja. Uznałem, że przyszedł czas na nowe wyzwania

 

SportoweBeskidy.pl: Po tak długim stażu w klubie chyba ciężko było się rozstać? 
M.Ż.:
 W momencie ogłaszania decyzji towarzyszyły mi bardzo duże emocje. Szczególnie przy ostatnim meczu z LKS-em Czaniec. Co ciekawe, gdy debiutowaliśmy w IV lidze, to naszym rywalem był właśnie zespół z Czańca. Z tym przeciwnikiem rozpocząłem i zakończyłem przygodę w IV lidze. Historia zatem zatoczyła koło. Z Kuźni wyciągam mnóstwo fajnych wspomnień, ale także doświadczenia. Poznałem bardzo dobrych ludzi, okres spędzony tutaj oceniam zdecydowanie pozytywnie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Za pana kadencji w Kuźni wiele się zmieniło... 
M.Ż.:
Gdy przychodziłem tu 11 lat temu, jeszcze jako zawodnik, to klub występował w A-klasie. Zrobiliśmy szybki awans do okręgówki, a ja coraz bardziej wiązałem się z klubem. Zostałem członkiem zarządu, w którym zgromadziła się grupa bardzo ambitnych i fajnych ludzi. Wszyscy chcieliśmy dla Kuźni jak najlepiej. Priorytetem było powstanie grup młodzieżowych i intensywna praca nad szkoleniem młodych piłkarzy. To z czasem przynosiło efekty. Kolejnym bodźcem napędowym był nowy obiekt. Gdy przychodziłem tu, Kuźnia była solidnym klubem w naszym powiecie. Teraz jest to solidny klub, ale w skali województwa. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tym projekcie. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Czy Kuźnia jest klubem, który w przyszłości mógłby zagrać w jeszcze wyższej lidze? 
M.Ż.:
Nie ukrywam, że mieliśmy i mamy swoje ambicje oraz cele. W tym sezonie należy odłożyć je niestety w czasie. Przynajmniej o rok. Każdy chce się rozwijać. Teoretyczny awans do III ligi niósłby za sobą mnóstwo wyzwań sportowych i organizacyjnych. Obecnie celem klubu jest być czołowym zespołem w IV lidze, zagościć na dłużej w TOP 5 tabeli. 

 

SportoweBeskidy.pl: 11. miejsce po rundzie jesiennej to rozczarowanie czy jednak sprawiedliwe odzwierciedlenie potencjału drużyny? 
M.Ż.:
Jako trener, teraz już były trener, uważam ten wynik za rozczarowanie. Oczekiwania były zdecydowanie wyższe. Problemy kadrowe, z którymi borykaliśmy się przez całą rundę, dały się jednak we znaki. Kontuzje, studia czy choroby sprawiły, że w wielu meczach miałem mocno okrojony skład. Plusem tego wszystkiego było to, że młodzi wychowankowie klubu mieli okazję zadebiutować w IV lidze i zbierać cenne doświadczenie. Tego doświadczenia i ogrania w niektórych spotkaniach jednak brakowało. Moim celem było zrobić 24-26 punktów. Nie udało się. 

 

SportoweBeskidy.pl: Co teraz będzie porabiał Mateusz Żebrowski? 
M.Ż.:
Jestem koordynatorem grup młodzieżowych Kuźni Ustroń. To angażujące zadanie. Nie wybiegam myślami do przodu, nie gdybam także, co będzie, gdy ktoś do mnie zadzwoni z ofertą. Spokojnie podchodzę do tematu. Gdy coś konkretnego się pojawi, to wówczas się zastanowię. 


Z tego miejsca chciałbym także przekazać podziękowania wszystkim kibicom Kuźni. Jest grupa sympatyków, która przez te osiem lat nie opuściła żadnego meczu. Domowego i wyjazdowego. Dziękuję także wszystkim pracownikom klubu, którzy ciężko pracują, by zapewnić jak najlepsze warunki do rozwoju. Dziękuję oczywiście zawodnikom, z którymi w tym okresie współpracowałem. Podziękowania również dla całego zarządu i prezesa za wsparcie, cierpliwość i zaufanie.