Rywalizacja przy al. Wolności na wysokim poziomie bynajmniej nie stała. W szeregach obu drużyn panował chaos i spora niedokładność. Ze swoich obowiązków lepiej wywiązali się miejscowi futboliści, którzy w 38. minucie strzelili pierwszego - i jak się później okazało - decydującego gola. Po centrze z bocznego sektora boiska golkipera Skałki pokonał uderzeniem głową Bartłomiej Jakubiec. Chwilę później Koszarawa mogła podwyższyć prowadzenie, ale Daniel Bujok nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Motyką. Pozostając przy pierwszej połowie, odnotujmy także zmarnowaną "setkę" przez Michała Garncarczyka oraz groźne dośrodkowania w pole karne żywczan w wykonaniu skrzydłowych Skałki. 

 

Drużyna z Żabnicy pod dowództwem Łukasza Błasiaka w rewanżowych 3 kwadransach zaczęła grać ofensywniej. Pod bramką Jakuba Gałuszki futbolówka lądowała coraz częściej, lecz finalnie nic do siatki nie wpadło. Niewiele pomylił się chociażby Adrian Szwarc, który swoich szans próbował mierzonym uderzeniem z rzutu wolnego. Ekipa Tomasza Fijaka ograniczała się do kontrataków. Po jednym z nich padł gol na 2:0. W polu karnym "zatańczył" Mateusz Stankiewicz, podał do Marka Pudy, a ten z bliska się nie pomylił. Arbiter dopatrzył się jednak spalonego i bramki nie uznał.