
Mecz paradoksu
Trzecią porażkę z rzędu zanotowała ekipa z Landeka, która wczoraj wysoko uległa drużynie z Radzionkowa w ramach 12. kolejki rozgrywek IV ligi.
- To był dziwny mecz. Może to będzie kuriozalne co powiem, ale był to jeden z naszych najlepszych piłkarskich meczów. Absurdalny jest jednak końcowy wynik, bo zbyt prosto tracimy bramki, ale paradoksalnie nasza gra była dobra w starciu z Ruchem - powiedział szkoleniowiec Spójni, Tomasz Kocerba.
Trudno się nie zgodzić z naszym rozmówcą, choćby przez wgląd na liczbę sytuacji, które Spójnia wykreowała w tym spotkaniu. Tylko w pierwszej części Patryk Czader na początku meczu podjął złą decyzję podczas pojedynku "oko w oko" z bramkarzem Ruchu, a następnie swoich szans nie wykorzystali: Kamil Szary, Wiktor Piejak oraz Wojciech Pisarek. Ruch natomiast był skuteczny i to do bólu. W 5. minucie trafił na 1:0 po rzucie rożnym. Następnie zawodnik z Radzionkowa przepięknie trafił z dystansu. W 39. minucie zawodnik Ruchu przeprowadził efektowną solową akcję, a do przerwy wynik ustalił Szymon Siwy, który na gola zamienił rzut karny po faulu Kamila Turonia.
Po przerwie Spójnia nadal kreowała sytuacje. Koki Togitani z bliskiej odległości pomylił się po strzale głową, Bartłomiej Ślosarczyk z bliskiej odległości został zatrzymany przez bramkarza Ruchu... Honorowe trafienie landeczanie zanotowali w 72. minucie. Igor Mencnarowski wówczas przytomnie odnalazł się w podbramkowym chaosie. Na więcej skuteczność Spójni w tym starciu nie pozwoliła.