Zakończony przed tygodniem sezon 2021/2022 Pucharu Świata w skokach narciarskich nie był udany dla polskich zawodników. Kamil Stoch, Dawid Kubacki Piotr Żyła nie odegrali w tym sezonie istotnych ról, zajmując odległe miejsca w klasyfikacji generalnej. Najwyżej uplasował się Żyła - na 14. lokacie. To najgorszy wynik Biało-Czerwonych od wielu lat.

 

- Jak wszyscy wiemy, był to wyjątkowo trudny sezon dla polskiego kibica. Z konkursu na konkurs czekaliśmy na poprawę sytuacji. Najpierw liczyliśmy na przełamanie w Wiśle, później w Engelbergu, aż wreszcie w Pekinie, choć tutaj chyba naprawdę nieliczni mieli już jakiekolwiek nadzieje. Faktycznie igrzyska zakończyliśmy z medalem, ale parafrazując znane powiedzenie, była to ledwie łyżka miodu w beczce dziegciu - mówi w rozmowie z naszym portalem Natalia Żaczek, dziennikarka "Przeglądu Sportowego Onet", która specjalizuje się w sportach zimowych.

 

 

Po Kryształową Kulę sięgnął Ryoyu Kobayashi z Japonii. Podium uzupełnili Niemiec Karl Geiger oraz Marius Lindvik ze Szwajcarii. -  Można było spodziewać się, że Ryoyu Kobayashi znów włączy się do walki o Kryształową Kulę. Znakomitą formę sygnalizował już pod koniec lata, zastanawialiśmy się tylko na jak długo wystarczy mu "gazu". Japończyk był niesamowicie regularny i gdyby nie pechowy początek sezonu (dyskwalifikacja i koronawirus) pewnie zapewniłby sobie KK dużo wcześniej - zauważa nasza rozmówczyni. 

 

Po zakończeniu sezonu z funkcją trenera reprezentacji Polski w skokach narciarskich pożegnał się Michal Doleżal. - Szkoda, że tak to wyglądało, bo patrzy na nas cały świat skoków, w którym Polska jest przecież bardzo ceniona. Byłabym jednak daleka od zrzucania winy za to zamieszanie tylko i wyłącznie na PZN. Zawiodła komunikacja po obu stronach, o czym zresztą wielokrotnie już wspominano - skomentowała Natalia Żaczek.