
Piłka nożna - IV liga
Miał być debiut w IV lidze i rozwój, a jest... fatum?
Chęć rozwoju i zagrania na wyższym szczeblu rozgrywkowym były decydujące - mówi nam Szymon Gach, który wiosną miał zadebiutować na IV-ligowych boiskach.
Miniony rok nie był udany dla Szymona Gacha. Zawodnik Koszarawy Żywiec leczył ciężką kontuzję, by wiosną wrócić na boisko. Tymczasem prawdopodobnie pandemia mu to uniemożliwi. - Latem starałem się dostać do Spójni Landek i tuż przed transferem zerwałem więzadła w kolanie. Przez rok leczyłem kontuzję - mówi Gach, który zimą został wypożyczony do Drzewiarza Jasienica. - Tymczasem koronawirus... To jakieś fatum - dodaje.
Dlaczego 23-latek zdecydował się na dołączenie do drużyny Pawła Łosia? - Chęć rozwoju i zagrania na wyższym szczeblu rozgrywkowym były decydujące. Gra w IV lidze to możliwość nauczenia się nowych rzeczy. Chcę grać jak najwyżej - komentuje nasz rozmówca, który podkreśla, jak ciężko było wrócić do pełnej sprawności.
- Najgorszy był pierwszy miesiąc po operacji, który spędziłem w łóżku. Gdy tylko doszedłem do pewnej sprawności, to już poszło z górki. Codzienne treningi i ciężka rehabilitacja przyniosły efekt, lecz w przypadku kolana trzeba uważać. Cierpliwie pracowałem, by nie pogorszyć sprawy - wspomina.
- Najgorszy był pierwszy miesiąc po operacji, który spędziłem w łóżku. Gdy tylko doszedłem do pewnej sprawności, to już poszło z górki. Codzienne treningi i ciężka rehabilitacja przyniosły efekt, lecz w przypadku kolana trzeba uważać. Cierpliwie pracowałem, by nie pogorszyć sprawy - wspomina.
W wyniku pandemii koronawirusa utrzymanie formy przez zawodników łatwe nie jest. Jakie sposoby na to ma Gach? - Nie narzekam na brak treningów w tym okresie. Trenuję codziennie w domu: domowa siłownia, ćwiczenia wytrzymałości, zajęcia z piłką w ogrodzie i bieganie. Trzeba pamiętać, że jeżeli ma się warunków do treningu, to trzeba je stworzyć - zakończył.