SportoweBeskidy.pl: Przegrzebałem ostatnio nasze konwersacje na Facebooku. W 2012 roku pisaliśmy o tym, że ja wolałbym bronić na dużym boisku, ty z kolei stwierdziłeś, że wolałbyś grać w hali. Ostatecznie skończyło się tak, że przeprowadzam z tobą wywiad, a ty jesteś wschodzącą gwiazdą futsalu. Dalej podtrzymujesz to zdanie? Nie brakuje ci trochę gry na dużym boisku?
Michał Kałuża: Podtrzymuję zdecydowanie. Wtedy tak stwierdziłem, ponieważ po prostu lepiej się czułem w rozgrywkach halowych, lecz nie myślałem, że wszystko potoczy się w takim tempie. Patrząc jeszcze na sukcesy, jakie udało się osiągnąć przez ten czas nie mogę powiedzieć, że popełniłem błąd wybierając halę. Co prawda czasami brakuje trochę tzw. dużej piłki, szczególnie w okresie letnim, ale myślę, że ten głód spokojnie zaspokajam treningami w hali, których na co dzień mam dość sporo.

SportoweBeskidy.pl: W turnieju eliminacyjnym do mistrzostw Europy niespodziewanie zremisowaliście z Hiszpanią, a ty byłeś jednym z bohaterów tych eliminacji. Jak na chłodno już je oceniasz?
M.K.: Plan minimum został osiągnięty, czyli awans do baraży. Trzeba przyznać, że los nam sprzyjał, gdyż przed meczem wiedzieliśmy, że remis nam wystarczy. Wyszliśmy na ten mecz bardzo zmotywowani. Wiedzieliśmy, że nie jest to tak silna Hiszpania, która zdobywała mistrzostwo. Byliśmy również troszkę podrażnieni poprzednimi meczami z Serbią i Mołdawią. Mimo że z tymi drugimi udało się wygrać to i tak nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Po prostu wychodząc na parkiet nie mieliśmy nic do stracenia, ponieważ większość i tak już przed pierwszym gwizdkiem skreśliła nasze szanse. Co do samego meczu to naprawdę fajne widowisko z naszej strony. Realizowaliśmy większość założeń taktycznych nie pozwalając tym samym Hiszpanom na zbyt wiele. Wiadomo zawsze chce się mecz wygrać, ale tym razem z ogromnym szacunkiem podchodzimy do tego remisu.

SportoweBeskidy.pl: Były selekcjoner reprezentacji Polski Andrea Bucciol powiedział o tobie: "Moim zdaniem może grać na wysokim poziomie w lidze włoskiej lub hiszpańskiej". A gdzie ty siebie widzisz za kilka lat?
M.K.: Oj, ciężkie pytanie. Nigdy nie wiadomo jak się potoczy życie. Na razie jestem w Rekordzie, matura przede mną oraz studia także o wyjazdach za granicę nie myślę. Ale może kiedyś? Kto wie. Jeśli pojawiłaby się jakaś możliwość spróbowania swoich sił za granica na pewno chciałbym się sprawdzić. Ale do tego daleka droga.

SportoweBeskidy.pl: No właśnie, masz dopiero 18 lat, przed tobą matura, która zbliża się wielkimi krokami. Jak idą przygotowania do niej, jest lekki stres?
M.K.: Nie, nie - stresu nie odczuwam, raczej mam dobre przeczucia. A co do przygotowań to można powiedzieć że wkraczają w decydującą fazę. Pozostały już tylko ostatnie szlify. Ja muszę nadrobić moje zaległości, których troszkę jest po długim zgrupowaniu reprezentacji. Co prawda miałem ze sobą materiały, ale jednak nauka na kadrze bywa ciężka, są ciekawsze zajęcia (śmiech). 

SportoweBeskidy.pl: Michał Kałuża - najlepszy futsalowy bramkarz w Polsce?
M.K.: Zdecydowanie nie. Myślę, że w Polsce jest dużo bardzo dobrych bramkarzy i o tę pozycję nie powinniśmy się martwić. Na pewno walczę o to żeby być w kadrze i być w niej numerem jeden. Przyjemnie się czyta pozytywne opinie na swój temat, ale z pewnym wnioskami takimi, jak ten bym się nie do końca zgodził. Bardziej koncentruje się na pracy aniżeli na opiniach. 

SportoweBeskidy.pl: Jesteś "rekordzistą" z krwi i kości. Komu najwięcej zawdzięczasz podczas swojej dotychczasowej kariery w Rekordzie?
M.K.: Kilka osób lub kilkanaście, którzy mają większy lub mniejszy wkład w mój sukces jest na pewno. Jeśli miałbym wszystkich wymienić to na pewno bym kogoś pominął. Na pewno chciałbym podziękować wszystkim ale osoby, które przychodzą mi jako pierwsze do głowy to Jan Picheta, Andrea Bucciol, Bartek Nawrat oraz Piotr Kuś. Są to osoby od których bardzo wiele się nauczyłem oraz które miały dla mnie dużo cennych rad i uwag.



SportoweBeskidy.pl: O miejsce w bramce przyszło ci rywalizować właśnie z Bartłomiejem Nawratem - legendą jakby nie było polskiego futsalu. Jak wygląda wasza rywalizacja?
M.K.: Jest to zdrowa rywalizacja. Pomagamy sobie nawzajem oraz wspieramy się. Często też się razem spotykamy na indywidualne treningi. Bartkowi wiele zawdzięczam także nie mam powodów, by czuć jakąś zawiść jeśli nie wychodzę w pierwszym składzie i vice versa. 

SportoweBeskidy.pl: Jesteście mocno zdeterminowani do zdobycia mistrzostwa w Futsal Ekstraklasie?
M.K.: Oczywiście, że jesteśmy. Co roku celem Rekordu przed sezonem jest mistrzostwo i nie inaczej jest w tym sezonie. Sytuacja w tabeli przed podziałem jest korzystna. Szkoda jedynie potknięć z drugiej rundy m.in. mecze z Toruniem, Głogowem czy Piastem. Szkoda tym bardziej, gdyż były to mecze rozgrywane przed własną publicznością. Nasz cel jest na wyciągnięcie ręki także konsekwentnie będziemy do niego dążyć. Nie można również zapomnieć o Pucharze Polski, który również jest naszym celem na ten sezon.

SportoweBeskidy.pl: Już jutro czeka was rewanżowa potyczka z Gwiazdą Ruda Śląska. Pierwszy mecz zakończył się waszym zwycięstwem 10:1. Szykuje się nam kolejny mecz do jednej bramki?
M.K.: Wszystko wyjdzie w praniu, że tak powiem. Zobaczymy z jakim nastawieniem przyjedzie zespół z Rudy Śląskiej po pierwszym meczu. My na pewno będziemy chcieli zmazać plamę po wczorajszym remisie z Piastem Gliwice.